Ten sąsiad musi chyba mieć jakiś układ z naszymi psami bo pojawia się u nas od jakiegoś czasu, chodzi jak by nigdy nic po naszej posesji i ma dostęp do ogródka.
Trudno jest napisać coś znaczącego, na pewno nie stworzę swoim blogiem strzelistego aktu. Będą tu zawarte moje spostrzeżenia, głupie myśli oraz inne takie tam. Ogólnie to subiektywna "relacja z życia" widziana po mojemu.
pomyślałem o dobrej pieczeni
OdpowiedzUsuńChudy on jakiś, poczekam aż podrośnie ;)
UsuńDobry znak taki sąsiad :)
OdpowiedzUsuńTeż nam się podoba:)
UsuńPozdrawiam, Tomek
My psów nie mamy i pewnie dlatego taki właśnie - może ciut tłustszy - mieszka sobie kilkadziesiąt metrów od naszej chatki, w Lasku Centralnym - i pasie się z końmi na pastwisku, a bywa też, że im siano pod wiatą wyjada.
OdpowiedzUsuńZresztą, pod wiatę to raz nawet i sarna po to siano zabłądziła...
W sumie to na naszym podwórzu obecność zająca jest trochę dziwna zważywszy, że teren jest obstawiony i "dobrze oznaczony" przez nasze psy. Cóż jak już wspomniałem ten gość ma chyba jakieś specjalne przywileje u naszych kundli, chyba, że czekają aż podrośnie ;)
UsuńU nas zwłaszcza zimą sarny błądzą w poszukiwaniu kory na młodych drzewkach bo mamy nieogrodzony teren.
Ogólnie to lubimy być odwiedzani przez dzikie zwierzęta i nie przeszkadza nam specjalnie, że czasami coś podgryzą. Wyjątkiem są nornice i krety z którymi bezskutecznie się zmagamy każdego roku.
Pozdrawiam, Tomek
W mojej okolicy do niedawna było sporo zajęcy. Teraz niestety takiego ciężko spotkać. Za to niedawno, w lesie obok domu spotkałam.....łosia :)
OdpowiedzUsuńPamiętam czasy, jakieś 10-12 lat wstecz gdy zające były w wielkiej ilości. Nie wiem czemu ale od tego czasu zaczęły stopniowo zanikać, pojawiło się za to dużo lisów. Podejrzewam, że przyczyną zanikania zajęcy jest chemizacja w rolnictwie ale to tylko moje zdanie.
UsuńŁosia na dziko to jeszcze w życiu nie widziałem :)
Pozdrawiam, Tomek
W Jedliskach regularnie obserwuję na 3 zające i sarnę z młodymi. Raz widziałam jelenia. Z ciekawostek ornitologicznych - dudek.
OdpowiedzUsuńTeraz czekam na dziki ;-) wszystkie pola wokoło obsadzone są kukurydzą. Będą miały dziki co jeść. Na razie tylko słychać szelest w kukurydzy a rano widać odciśnięte ślady. Pewnie przydarzy się kiedyś spotkanie oko w oko.
Pozdrawiam
Witam, kilka razy zdarzyło mi się spotkać oko w oko z dzikami, na szczęście bez przykrych konsekwencji dla mnie. Dwukrotnie w bliskiej odległości spotkałem maciorę z młodymi i zawsze w takiej okazji udawało mi się dyskretnie oddalić.
OdpowiedzUsuńKilkakrotnie spotkałem też dziki luzem w lesie ale w tych okolicznościach one nie zawracały sobie mną głowy.
Pozdrawiam i życzę bezpiecznych spotkań z dzikami - jeżeli już takowe nastąpią,
Tomek :-)