Wiele osób zadaje sobie pytanie czym są wiatraki i jaki jest sens stawiania tych urządzeń. Inwestorzy i osoby zainteresowane w rozwoju energii wiatrowej podają szereg argumentów za ich budową, sprzyja im także moda na ekologiczne rozwiązania. Jednak prawda o wiatrakach i ich rzeczywistym oddziaływaniu na przyrodę i jakość życia okolicznych mieszkańców jest inna od obrazów z kolorowych folderów którymi się mami masowych odbiorców.
Mieszkańcom okolic w których mają stanąć wiatraki składa się szereg obietnic, podaje się też "ważne" argumenty natury ogólnej przemawiające za budową elektrowni wiatrowych. Większość z tego co jest mówione można jednak między bajki włożyć - po prostu chodzi tylko o uzyskanie akceptacji społecznej, a później jest jak to zwykle w Polsce bywa.
1/ Wiele osób oczekuje, że przy budowie i eksploatacji wiatraków powstaną nowe miejsca pracy - to jest naiwne myślenie bo oczywistym jest fakt, że budową i eksploatacją farm wiatrowych zajmują się wyspecjalizowane firmy które już mają pełną obsadę stanowisk.
2/ Są obietnice, że w wyniku budowy elektrowni wiatrowych zostanie zmodernizowana sieć dróg lokalnych. Niech sobie ktoś pojedzie do Margonina czy innych miejscowości gdzie są elektrownie wiatrowe i się sam przekona, że drogi w tej okolicy mają jedynie więcej dziur.
3/ Jako ważny argument podaje się możliwość zwiększenia dochodów lokalnych samorządów z okazji podatków płynących z elektrowni wiatrowych. To fakt: "wiatraki przynoszą dochody dla gmin", ale czym te dochody są okupione. Po pierwsze każda gmina jest częścią Państwa Polskiego, nasze Państwo - rząd dotuje powstawanie i eksploatację elektrowni wiatrowych. Co z tego wynika - jest to po części przekładanie pieniędzy z budżetu krajowego do budżetów lokalnych. Jak się nad tym zastanowić to jest to działanie bez większego sensu ekonomicznego. Zyskują na tym interesie tylko właściciele wiatraków, a budżet Państwa w ogólnym wymiarze traci. Drugim aspektem tej sprawy jest fakt o którym mało kto pamięta - jaka jest naprawdę rola samorządu lokalnego i co powinno być priorytetem każdej gminy ? Na tak zadane pytanie każdy odpowie, że samorząd jest reprezentantem lokalnej społeczności, a gmina ma dbać o dobro i interesy mieszkańców. Czy zatem gminy kierując się wyłącznie kryterium dochodowym (zyski z podatków od wiatraków) nie działają przeciwko swojemu statutowi. Przecież postawienie wiatraków doprowadza do znacznego obniżenia wartości nieruchomości w danej okolicy i uszczerbku na zdrowiu mieszkańców. Takie gminy działają na szkodę i nie spełniają swojej podstawowej roli, bo interes ogółu mieszkańców powinien być zawsze na pierwszym miejscu, a gmina powinna stanowić rolę służebną.
4/ Mówi się też ludziom, że przecież wiatraki są od dawna obecne na przykład w Niemczech czy innych krajach zachodniej Europy. To fakt, tylko nikt nie dodaje przy okazji, że w większości zachodnich państw są normy nakazujące budowę wiatraków w minimalnej odległości od zabudowań mieszkalnych która wynosi od 1500 do 3000 metrów - zależnie od lokalnego prawodawstwa. W Polsce tym czasem można wybudować wiatrak niemal w bezpośrednim sąsiedztwie od ludzkich zabudowań, na przykład za płotem. Nie regulują tej kwestii żadne przepisy, jak ktoś nie wierzy to niech sobie pojedzie gdzieś gdzie są farmy wiatrowe albo niech przeczyta - www.srodowisko.abc.com.pl .
Kim są przeciwnicy wiatraków i jakie mają argumenty. Przeciwnikiem farm wiatrowych praktycznie może być każdy człowiek który rozważy dogłębnie czym są wiatraki i komu przynoszą one korzyści.
1/ Po pierwsze prąd wytwarzany w elektrowniach wiatrowych jest dużo droższy od wytwarzanego w tradycyjnych elektrowniach. Przykładem może być Dania gdzie próbuje się na masową skalę pozyskiwać prąd z tzw źródeł odnawialnych, a skutkuje to tym, że mają najwyższe ceny energii w Europie. Ogólnie wiatraki nie mają sensu ekonomicznego.Są budowane ponieważ jest taka wola polityczna, opłaca się je stawiać ponieważ rządy państw subsydiują te inwestycje.
2/ Po drugie w opinii wielu osób wiatraki nie są wcale ekonomiczne ani ekologiczne. Ponieważ wiatr nie jest przewidywalny, nie wieje w momentach największego poboru mocy, co za tym idzie na każdy wiatrak musi być przewidziana rezerwa mocy w tradycyjnej elektrowni. Przy tym budowa elektrowni wiatrowych i ich późniejszy serwis wiąże się również z większym nakładem energii i środków niż jednej - tradycyjnej elektrowni stacjonarnej. Ponieważ wiatraki są rozrzucone na dużym obszarze za każdym razem należy się liczyć z większym zużyciem paliw i energii potrzebnej dla budowniczych i serwisantów. W wypadku elektrowni wiatrowych należy też wytworzyć i zużyć odpowiednio większe ilości materiałów budowlanych które kiedyś trzeba będzie zutylizować. Gdyby podliczyć globalnie całość energii i zanieczyszczeń potrzebnych do budowy, eksploatacji i utylizacji wiatraków może się okazać, że liczba wytworzonego przy okazji CO2 nie jest niższa od wytworzonej przez tradycyjne elektrownie. Zatem czy "energia wiatrowa" jest tak czysta jak się ją przedstawia - wątpię. Czy jest przy tym tania - na pewno nie ponieważ koszt jej wytworzenia jest średnio o 150 procent droższy niż w tradycyjnych elektrowniach.
3/ Po trzecie wiatraki bardzo szpecą krajobraz, z terenów na których stoją farmy wiatrowe ucieka dzika zwierzyna, wiatraki potrafią zabijać ptaki, powodują dużo hałasu. Życie w sąsiedztwie tych urządzeń może być bardzo uciążliwe, bywa też przyczyną wielu schorzeń układu nerwowego u ludzi. Przykładem może być poniższy film "Wiatraki - Piekło Na Ziemi" lub Margonin - Tu jest prawdziwe Piekło.
4/ Po czwarte obecność wiatraków w okolicy obniża bardzo poważnie wartość nieruchomości: domów i działek. To nie jest w porządku ponieważ ktoś posiadający nieruchomość nie liczył się wcześniej z sytuacją, że w okolicy zbudują te urządzenia. Może znacząco nie zmienia to wartości pól uprawnych ale warto się zastanowić co będzie się działo z polem na przestrzeni 30 lat. Umowy o dzierżawę gruntów są podpisywane na 30 lat. Niech rolnicy się zastanowią czy w wypadku gdy będą chcieli sprzedać takie pole czy też przekazać je w spadku nie stworzy to poważnych komplikacji prawnych. Przy tym warto pamiętać, że każdy rolnik który wydzierżawi fragment pola pod wiatrak będzie musiał zgłosić tą działkę jako dochodową i płacić podatek od nieruchomości jak za grunt przemysłowy (około 15-17 zł za mkw) zarówno za działkę pod wiatrakiem jak i za drogę dojazdową. Do tego dochodzi konieczność założenia działalności gospodarczej, bycia płatnikiem VAT oraz przejścia do ZUS. Należy pamiętać, że często umowy z rolnikami zawierają klauzulę o konieczności dbania i odśnieżania na koszt rolnika dróg dojazdowych do wiatraków. Niech każdy właściciel gruntu sobie dobrze policzy ile zostanie mu pieniędzy w kieszeni po opłaceniu podatków.
Warto dodać jeszcze pod rozwagę jeden ważny argument, dotyczy on rolników chcących wydzierżawić grunt pod wiatraki. Wieś to mała społeczność i może się okazać, że jeżeli ktoś udostępni grunt pod wiatraki to inni ludzie mogą mieć o to pretensje. I nie chodzi mi tu o pretensje natury ekonomicznej bądź zazdrość, że "ty zarabiasz, a ja nie" tylko o coś znacznie ważniejszego. Na pewno po pewnym czasie pracy urządzeń może się okazać, że wielu z mieszkańców będzie się skarżyć na hałas, wielu z tego powodu może mieć problemy zdrowotne. Należy pamiętać, że jak postawią wiatraki to trzeba będzie z nimi żyć przez 30 lat. Każdy jako potencjalny dzierżawca nie chciałby aby sąsiedzi uważali go i jego rodzinę za sprawcę swojej niedoli i chorób, nie chciałby aby jego rodzina żyła z takim piętnem przez dziesięciolecia. Pieniądze z dzierżawy nie są tego warte.
Wiatraki powstają w Europie i na świecie w wyniku błędnie interpretowanej polityki proekologicznej. Zostały wymuszone przez wpływowe grupy lobbystów tylko po to aby przynosić sowite dochody z ich eksploatacji oraz wyciągania subsydiów rządowych. Tak zwany lobbing polityczny to po prostu sposób na załatwianie często brudnych interesów które są przeciwko społeczeństwom, a służą jedynie zyskom dużych korporacji.
Powyższy tekst powinien być przestrogą ponieważ wiatraki mogą zostać zlokalizowane w dowolnej części kraju i każdego może dotknąć ten problem. Jeżeli jeszcze ktoś ma czas niech rozmawia z sąsiadami którzy mają pola aby nie odstępowali ich pod budowę wiatraków. Trzeba też wymagać od przedstawicieli lokalnych samorządów aby byli przeciwni takim inwestycjom w okolicy, a jeżeli sprzyjają takim inwestycjom to nie należy ich wybierać w następnych wyborach samorządowych. Jeżeli ludzie nie będą działać z wyprzedzeniem to gdy inwestycje ruszą może być za późno aby je zatrzymać. Nie wolno czekać z walką o swoje prawa i myśleć, że "jakoś to będzie". Ponieważ w tym czasie "firmy wiatrowe" prowadzą zakulisowe rozmowy z dzierżawcami gruntów i uzyskują pozwolenia na budowę, każda zwłoka jest tylko na korzyść budowniczych wiatraków.
Nie wolno też się sugerować faktem, że w licznych miejscowościach są już usytuowane wiatraki. Trzeba być świadomym, że takie inwestycje nikogo nie uszczęśliwiają prócz ludzi czerpiących bezpośrednie zyski finansowe z tej działalności.
Interesujący film o tym jak widzą wiatraki ich przeciwnicy.
............................................................................................................................
Można łatwo znaleźć informacje, że rentowność wiatraków wynosi 2-4%. Do tego dochodzą same szkody dla przyrody i ludzi. Sieć energetyczna wariuje - wystarczy zapytać mieszkańców miejscowości nadmorskich, gdzie nieopodal stoją wiatraki. Jeżeli dobrze poszukać, polskie firmy zajmujące się stawianiem tych paskudztw, choć forma ich własności jest pozornie rozmyta, należą do dwu panów z Warszawy i ewentualne zyski należą wyłącznie do nich. Wiatraki stawiane u nas, są to najczęściej konstrukcje rozebrane na zachodzie Europy i po konserwacji sprzedawane nam - czyli stawiamy badziew (może to i dobrze - krócej pożyją).
OdpowiedzUsuńDajemy się nabijać w butelkę wszędzie. Niemieckie elektrownie wiatrowe w chwilach nadprodukcji prądu sprzedają go nam (podpisano umowy)po wysokich cenach - bo to energia "zielona", a ta energia, jest dalej sprzedawana Czechom i południowym landom Niemiec - po cenach "zwykłych", bo przecież nie możemy się wykazać, że to my wyprodukowaliśmy ekoenergię. Dlaczego jest sprzedawana? - bo kupiliśmy energię nam niepotrzebną - mamy dość swojej. Zgadnijcie - kto spija śmietankę?
Wszystko to prawda.
UsuńŚmietankę spija "mafia wiatrakowa" i urzędnicy bo nikomu innemu interes z wiatrakami nie służy. Dziękuję za wsparcie i ciekawy komentarz.
Pozdrawiam, Tomek.
Myślę że ekologia to biznesologia. Cały "ekologiczny" przemysł jak mu się dokładnie przyjrzeć nie przynosi korzyści o jakich mówi. Tyczy się to zarówno wiatraków, bio-dodatków do paliw, pomp ciepła, solarów, można by długo tak wyliczać.
OdpowiedzUsuńSmutne to.
Pozdrawiam
Smutne ale prawdziwe, produkty ekologiczne to tylko najczęściej puste gadanie i manipulacja.
UsuńPozdrawiam
Ja nie zgodziłam się na wiatraki, bo emitują szkodliwe dla zdrowia ludzi i zwierząt fale ultradźwiękowe, bo wiatraki psują krajobraz i sprawiają, że cena ziemi spada, a co za tym idzie zdolność kredytowa gospodarstwa.
OdpowiedzUsuńW mojej wsi paru się napaliło na wiatraki dla kasy, ale dokładnie umów nie czytali oślepieni żądzą forsy. Na szczęście hodowcy krów nie zgodzili się na wiatraki obniżające wydajność krów (gdyż emitowane ultradźwięki prowadzą do schorzeń wymion u krów i spadku mleczności oraz jakości mleka).
Na organizmy ludzkie w okresie długofalowym także te emisje działają negatywnie. Prowadzą do zmian w narządach wewnętrznych i do chorób oraz zwiększonej umieralności.
Na zachodzie odchodzi się od wiatraków całkowicie. W Niemczech stare wiatraki - te najbardziej szkodliwe, które z racji zużycia nie trzymają żadnych norm szkodliwości - są demontowane i sprzedawane do Polski.
W postach na moim blogu pisałam o wiatrakach. Przeczytałam całe naukowe opracowanie na temat oddziaływania wiatraków na zdrowie ludzi i zwierząt. Napisałam podanie do gminy o zaniechanie montażu wiatraków w naszej gminie, a zwłaszcza w naszej wiosce. Dołączyłam do niego informacje na temat szkodliwości fal ultradźwiękowych emitowanych przez wiatraki z tego opracowania naukowego.
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz i poparcie moich argumentów, to są bardzo cenne uwagi.
UsuńPozdrawiam, Tomek
Ludzie a gdzieście się urwali wiadomo że jak ktoś robi jakąś inwestycję to ta inwestycja ma mu się zwrócić i ma dla osoby która zainwestuje przynosić dochód. Ludzie przemawia przez was zazdrość ponieważ was nie stać na takie inwestycje, ciekaw jestem jak będziecie śpiewać jak wejdzie całkowity zakaz wykorzystywania węgla i innych paliw takich jak drewno a wejdzie na pewno czemu nikt nie pisze o szkodliwym wpływie pola elektromagnetycznego występującego pod liniami wysokiego napięcia. Proponuję wszystkim przeciwnikom wiatraków aby jeżeli są tak bardzo ekologiczni aby dobrowolnie zrezygnowali z korzystania z energii elektrycznej, niech dobrowolnie zrezygnują z ogrzewania, również niech zrezygnują z ubrań sprzedawanych w sklepach przecież wytworzenie tych wszystkich dóbr powoduje zatruwanie środowiska.
OdpowiedzUsuńTakie argumenty mogą wypowiadać tylko zindoktrynowani i głupi ludzi, dalszy komentarz jest zbędny.
UsuńWidziałam z Niemczech na terenach byłej NRD farmy wiatrowe -wiatraków są dziesiątki.Widać je m.in. z okien pociągu na trasie Berlin-granica. Zlokalizowane są w zdegenerowanych obszarach poprzemysłowych, gdzie nie ma ludzi, więc to ma sens. Szkoda, że u nas zniknęły tradycyjne wiatraki skrzydłowe - przecież było ich mnóstwo. Tak jak młyny wodne- były przecież na każdej rzece. Zresztą na Śląsku lepiej widać stopień unowocześnienia - o ile wiem w okresie przedwojennym każdy młyn (nie wiem czy wiatrak też, trzebaby sprawdzić) produkował też energię elektryczną jako produkt 'uboczny' obracającej się turbiny.
OdpowiedzUsuńCztery argumenty "za" nie są żadnymi argumentami. Jedynym argumentem jest ten, że wiatraki to alternatywa dla energii nieodnawialnej. Sama nie chciałabym mieć wiatraka blisko siebie, ale z drugiej strony, gdyby dopiero teraz stawiano słupy elektryczne, zapewne nie chciałabym także ich mieć w swoim pobliżu. A mam. Wszystko to kwestia przywyknięcia. Obecnie słupy stoją wszędzie, tak się do nich przyzwyczailiśmy, że wiele osób wiatrakosceptycznych mieszka nieomal pod słupami wysokiego napięcia i nie zastanawia się nad ich szkodliwym wpływem po sąsiedzku (a ten wpływ istnieje).
OdpowiedzUsuń