Jak inni ludzie w Polsce walczą i o co im chodzi: www.stopwiatrakom.eu - porozmawiaj o wiatrakach.



niedziela, 1 kwietnia 2012

Brzydzę się Biedronką.

Moje obrzydzenie dla Biedronki narasta szczególnie silnie w ostatnich miesiącach.
W sumie to są sklepy jak każde inne. Przed laty gdy na początku otwierano sklepy tej sieci i wyglądały one bardzo spartańsko to nie interesowałem się nimi specjalnie. Nie odpowiadało mi to, że towary leżą na paletach, ogólnie postrzegałem te sklepy jako zaniedbane. Nigdy nie sprawdzałem cen w Biedronce bo robienie zakupów nie było moją domeną. W tamtych czasach jako student miałem inne potrzeby niż zwiedzanie marketów.
Po latach istnienia Biedronki w Polsce, jeszcze w tych czasach gdy postrzegano ją jako ciemiężcę pracowników przypadkowo wypadło mi w Biedronce zrobić zakupy. Wtedy mnie olśniło, byłem zachwycony, że w sumie za małe pieniądze kupiłem całkiem sporo artykułów. Od tej pory stałem się fanem tej sieci i zacząłem w miarę regularnie robić w niej zakupy.
Później w miarę jak Biedronka zaczęła się zmieniać, zadbano o personel, zmieniono wystrój sklepów,  ceny lekko pięły się w górę. Wraz z rozwojem sieci pojawiły się pierwsze kampanie reklamowe. Był to naturalny i dla mnie bezbolesny proces.
Jak wszyscy byłem świadkiem i obserwatorem procesu w którym sklepy Biedronki wchodzą w obraz naszego społeczeństwa. Istnienie Biedronki było czymś nieuciążliwym,  przynosiło nawet pewne korzyści. Postrzegałem tą sieć przez pryzmat zakupów i kampanii reklamowych które ją promowały. Podobała mi się nawet poprzednia kampania reklamowa z produktami odgrywającymi zabawne scenki rodzajowe. Były to stonowane reklamy w dobrym guście które nie obrażały inteligencji odbiorców.
Jednak w ostatnich miesiącach zeszłego roku coś się zmieniło - rozpoczęto w mediach nową serię reklam o zupełnie innym charakterze  pranie mózgów. Nachalność z jaką próbują wbijać nam do głów jacy są fajni i dobrzy dla wszystkich grup społecznych jest obrzydliwa. Ja osobiście nie znoszę gdy ktoś traktuje mnie jak debila. Natręctwo i chamski przekaz który płynie z tych reklam tak mnie brzydzą, że mam coraz mniejszą ochotę odwiedzać sklepy tej sieci tym bardziej, że cenami nie różnią się już od konkurencji. Obydwoje z żoną jesteśmy zmęczeni tymi reklamami, całe szczęście, że mało oglądamy telewizję. Ciekawi mnie czy więcej osób jest zniechęconych ostatnimi reklamami Biedronki.
Wiele lat temu podobne obrzydzenie budziła we mnie kampania Euro RTV AGD która odbywała się w rozgłośniach radiowych.  Zresztą do dzisiaj ich reklamy uważam za chamskie i mówiąc szczerze, jeszcze nigdy nie byłem w żadnym ze sklepów tej sieci i raczej ich nie odwiedzę.
Po prostu nie lubię natrętnych reklam i za zwyczaj nie kupuję produktów które są w ten sposób promowane. Może to temat na szerszą wypowiedź, w każdym razie ja ogólnie unikam tego co jest reklamowane. Może jestem szczególnym przypadkiem, a może jest więcej takich osób jak jak które unikają intensywnie reklamowanych produktów i firm.

A tak z innej, milszej beczki - mamy kwietniowe prymaprylis bo zima wróciła. Zdjęcia są z wczorajszego wieczora, śnieg się utrzymał do dzisiejszego ranka.


6 komentarzy:

  1. heh, jak u siebie niedawno wypowiadałem się przeciwko supermarketom, to większość z naszych blogowych kolegów i koleżanek była za supermarketami

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za komentarz.
    Ja szczerze mówiąc to mam mieszane odczucia odnośnie marketów. Podobam mi się, że mogę kupić dużo pod jednym dachem ale uważam, że w ostatecznym rozrachunku zubożają nas supermarkety. Zubożają nas jako społeczeństwo bo nie płacą podatków w podobnym wymiarze jak rodzime firmy, często też transferują zyski za granicę. Przyczyniają się do upadku małych sklepów.
    Może bym postrzegał lepiej markety gdyby ich właścicielami były polskie firmy. Ponieważ zyski które przyniosła by taka działalność głównie byłyby wydawane w kraju co by się przyczyniało do napędzania koniunktury.
    Często się mówi, że przecież markety zatrudniają dużo pracowników i tym samym dają zarobić. Ale trzeba zauważyć, że nie są to wysokie zarobki.
    Podejrzewam, że rodzimi sklepikarze i ich rodziny ogólnie zarabiali więcej i tym samym wydawali więcej. W ogólnym bilansie to było lepsze dla krajowej ekonomii i rozwoju zamożności, te kilka promocji które dzięki marketom się przytrafiają nie wyrównają różnicy w dochodach kraju.

    OdpowiedzUsuń
  3. to co piszesz to doskonały komentarz do moich ponawianych co jakiś czas rozmów o supermarketach

    pozwolisz, że cię kiedyś zacytuję?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma problemu, możesz cytować.
      Pozdrawiam, Tomek.

      Usuń
  4. Panie Tomku, nie jest Pan jedyny, my też unikamy tego co jest reklamowane;-)
    Co do marketów cóż.... u nas zostały już tylko markety i sieciówki. Zresztą mieszkam koło centrum chińskiego i obserwuję na codzień obrót towarem. Np przyjeżdżają kontenery z dżinsami. Cena hurtowa za szt. 15 zł, dżinsy jadą do marketu i te niemarkowe od razu kosztują 60zł, a z naszywką wrangler 300.
    Całe hektary hal i kontenerów można kupić wszystko od narzędzi, ciuchów po obrazy. Na ogół cały ten chłam można znaleźć w marketach bo to one "gwarantują najniższe ceny". Jak człowiek chce kupić coś porządnego wyprodukowanego w Polsce to trzeba się nieźle naszukać, gdyż polskich producentów wycięła konkurencja z chin. Cóż taką mamy politykę i tak się dba o rodzimych przedsiębiorców...... tylko co będzie jak wszyscy zamkną firmy, kto będzie kupował? Urzędnicy w urzędach i normy unijne raczej nie napędzą gospodarki. Ale po cóż o tym wszystkim piszę i się denerwuję skoro to takie oczywiste.
    Z innej beczki. Właśnie u nas zaczął padać śnieg, a już myślałam iż udało mi się przed nim uciec z Jedlisk.
    Pozdrawiam, Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Cóż taką mamy politykę i tak się dba o rodzimych przedsiębiorców...... tylko co będzie jak wszyscy zamkną firmy, kto będzie kupował? Urzędnicy w urzędach i normy unijne raczej nie napędzą gospodarki. Ale po cóż o tym wszystkim piszę i się denerwuję skoro to takie oczywiste."

      Ja też się często denerwuję gdy uświadomię sobie w jakim bagnie się pogrążamy. Bo nie można nazwać tej sytuacji inaczej, nasza przerośnięta administracja o komunistycznej mentalności która podpiera się o unijne normy może doprowadzić do zapaści całej gospodarki.
      Jest też bardzo źle, że nasze państwo bardziej wspiera kapitał zewnętrzny niż rodzimy. Dla normalnego człowieka to powinno być niezrozumiałe, że we własnym kraju jest petentem lub obywatelem drugiej kategorii. Dziwne, że my jako społeczeństwo dajemy tak sobą poniewierać, podejrzewam, że w innych krajach ludzie bardziej patrzą na ręce swoim rządzącym i więcej od nich wymagają.

      Z tej samej beczki :-) - u nas też spadł śnieg i był przymrozek w nocy.
      Pozdrawiam, Tomek.

      Usuń