Aż tu po części splot pewnych okoliczności oraz poczucie, że jak się zrobi coś samodzielnie to się zaoszczędzi sporo pieniędzy zmusiły mnie do postawienia stopy na dachu. Ostatecznie wszystko okazało się bardziej proste niż sobie wyobrażałem. Po wszystkim mogłem chodzić swobodnie niemal po całej połaci dachu naszego domu. Nie pracowałem jedynie przy samych krawędziach, tuż nad rynnami - wyręczył mnie w tym kolega który jest nieco odważniejszy.
Nasz dom jest dosyć wysoki, od ziemi do podstawy dachu ma około 9 metrów wysokości, więc trzeba mieć respekt bo inaczej można zaliczyć powiedzmy, że bardzo bolesny upadek.
Mamy bardzo solidne blachy dachowe na pokryciu domu, jeszcze z komunistycznych czasów, dzisiaj już tak grubych blach nie robią. Warto o nie zadbać ponieważ są w dobrym stanie, a ich ewentualna wymiana nie gwarantowałaby, że zakupimy coś lepszego niż posiadamy obecnie.
Z czasem poluzowały się mocowania które trzymały pokrycie i wymagały wymiany, pierwotnie blachy były przymocowane do łat przy pomocy gwoździ, należało je zastąpić wkrętami. Całą pracę wykonałem w około pięciu dni głównie z pomocą mojego taty oraz przy udziale kolegi. Zdążyłem wszystko zrobić puki jeszcze była piękna pogoda.
A tu kilka widoczków naszej wioski.
Tak może na marginesie w nawiązaniu do kilku wpisów na blagach które obserwuję chciałbym dodać, a w zasadzie potwierdzić to, że życie na wsi daje dużo możliwości. Zwłaszcza w kontekście nieruchomości które można tam znaleźć. W mieście byłoby bardzo ciężko znaleźć komuś domy i zabudowania gospodarcze na dużych działkach w porównywalnych cenach.
Jeżeli ktoś w przyszłości zamierza pracować na "własną rękę" to znaczy prowadzić jakąś działalność to najlepiej jak rozejrzy się gdzieś na prowincji za czymś czego w mieście by nigdy nie kupił.
W zeszłej niedzieli odbyłem bardzo ciekawą rozmowę z jednym z moich znajomych z Warszawy, spotkaliśmy się na pewnej imprezie handlowo-wystawienniczej. Otóż ten kolega musiał z powodu pogody szybko ewakuować swoje stoisko. Ponieważ jak mi wyjaśnił - w wypadku gdyby złapał go deszcz to nie będzie miał żadnej możliwości aby wysuszyć swoje eksponaty. Ten kolega ma mieszkanie w centrum miasta, nie ma garażu, wszystko przechowuje w aucie.
Ja się specjalnie nie bałem deszczu ponieważ mam namioty, ale nie o to chodzi. Miałem na myśli, że się nie bałem deszczu bo nawet gdyby mi coś zmokło to mam: garaż, piwnice, strychy i inne pomieszczenia gdzie mogę sobie spokojnie wszystko wysuszyć.
Nie wspomnę, że mając własne podwórze nie mam problemów z parkowaniem samochodu pod domem i o innych wygodach których mój kolega nie może w żaden sposób doświadczyć - wiejskie domostwa to jest COŚ, mają ogromny potencjał.
Moje namioty handlowe suszą się spokojnie w piwnicy. |
Ja też niedawno z konieczności pokonałem lęk wysokości i wszedłem na dach, tylko u mnie gorzej bo 45st., ale komin trzeba było wyczyścić. Odkryłem, że klucz do sukcesu to stawać pełnymi stopami na dachówce, a nie tak jak się zazwyczaj chodzi, czyli na przednich częściach stopy. :)
OdpowiedzUsuńJa podobnie w wypadku gdy przeliczyłem sobie, że za bardzo nie będzie mnie stać aby wynająć profesjonalną ekipę. Zdecydowałem, że samodzielnie będę mógł wykonać tą pracą ponieważ nie jest skomplikowana, wymaga jedynie przełamania własnego lęku. Przełamanie lęków to głównie sprawa wyciszenia emocji, przy tym skupienie się na pracy, a nie na wysokości bardzo pomaga.
UsuńZaoszczędziłem trochę pieniędzy, mam satysfakcję, że sam coś zrobiłem, a za pozostałą kasę mogłem sobie kupić dodatkowe narzędzia i wykonać jeszcze inne prace przy domu. Ogólnie jestem bardzo zadowolony.
Chciałbym jeszcze zapytać jak się się ma dobermanka odnaleziona na początku roku?
OdpowiedzUsuńDejziarz ma się całkiem dobrze i wygląda kwitnąco: biega, kpie i szczeka - ona nie narzeka, może my narzekamy na nią trochę bo potrafi być upierdliwa ;-)
UsuńCo prawda ze dwa miesiące temu miała pewien zabieg chirurgiczny ponieważ pojawiła się u niej opuchlizna na brzuchu ale wszystko dobrze się zagaiło.
Pozdrawiam i dzięki za pamięć o Daisy :-)
Tomek.
W takiej piwnicy wysuszyć można i towar, i samochód i ciężarówkę, i pociąg.:-)
OdpowiedzUsuńAż taka wielka ta piwnica nie jest żeby pociąg pomieściła - to mówię całkiem szczerze, może tylko ładunek z kilku tirów by się w niej upakowało i to wszystko ;-)
UsuńPozdrawiam, Tomek ;-)