Jak inni ludzie w Polsce walczą i o co im chodzi: www.stopwiatrakom.eu - porozmawiaj o wiatrakach.



niedziela, 5 lutego 2012

Zacznę po prostu od początku.

Dzisiejszego dnia wstaliśmy jak to nieraz bywa w niedzielę we wczesnych godzinach porannych o 04.50 - tak nam zadzwonił budzik. Zwlekliśmy się z łóżka kilka minut po piątej. Nieraz w niedzielę w związku z pewnymi sprawami zawodowymi muszę bywać we Wrocławiu. I zawsze przy tej okazji lubimy odwiedzać targowisko pod Młynem Sułkowice. Wstajemy rano bo dobrze jest wrócić do domu w niedzielę choćby przed południem i mieć wolną resztę dnia.
Nie zważając na mrozy (-15 C za oknem o poranku) postanowiliśmy, że pojedziemy obydwoje i spenetrujemy nasz ulubiony targ, a nóż trafi się jakiś antyk w masie holenderskich mebli, lodówek, odkurzaczy i nart które tam można znaleźć. Zjawiliśmy się na placu około 8.30, było bardzo zimno i mało wystawców. Jednak mieliśmy odrobinę szczęścia. Udało się nam kupić intarsjowaną, secesyjną szkatułkę i kieliszki. Właśnie - kupiliśmy słynne dla nas kieliszki które pewien wystawca miał chyba od września 2011. Zawsze się nam one niezmiernie podobały ale cena była wysoka. W zeszłym roku kosztowały 180 zł, w tym kilka niedziel wcześniej 150 zł, ostatecznie nabyłem je za 100 zł. Znałem te kieliszki na pamięć, zawsze gdy przechodziłem koło tego wystawcy to sprawdzałem czy jeszcze ja ma i nieraz próbowałem się targować. Ostatecznie dzisiaj się udało - chyba na nas czekały. Już kilkakrotnie w życiu doświadczyłem czegoś na kształt jak by  przedmiot był komuś przypisany i tylko zagubił się w czasie jednak cierpliwie czekał na osobę która była mu sądzona.





Są to moim zdaniem kieliszki z przełomu XIX i XX wieku, ręcznie wykonane ze złoceniami na nóżkach oraz ładnym, szlifowanym wzorem na czarce. Kieliszki są dobrze zachowane, mają duże przetarcia na złoceniach które dodają im wiele uroku. Jesteśmy zadowoleni.

Po powrocie do domu byliśmy nieco zmęczeni i zziębnięci ale szczęśliwi. Zalegliśmy na kanapie przysypiając nieco. Gdy nagle przed obiadem zadzwonił dzwonek do drzwi, ktoś przyjechał. Okazało się, że to mój tato który nie mógł wytrzymać bo od kilku dni ma gotowe listwy ozdobne na przeszklone drzwi do salonu i niecierpliwi się aby wreszcie zawisły na swoim miejscu. Byłem nieco zaspany i nawet miałem pewien żal do taty, że akurat dzisiaj jemu się zachciało ale on się uparł no i postawił na swoim. Po jedno to bardzo dobrze bo praca jest wreszcie zakończona. Ogólnie to zmarudziliśmy prawie dwa lata zanim znalazła się okazja aby zrobić te listwy i je zamontować, to osobna historia. W każdym razie dzisiaj drzwi zostały ostatecznie dokończone i wspaniale się prezentują.

Można je z dumą pokazać światu, dziękujemy Tobie Tato :-)



2 komentarze:

  1. Witam,
    drzwi oczywiście pięknie się prezentują, ale te kieliszki ..... Kiedyś widziałam takie dziwne stare szkło z złotem zatopionym w środku, przynajmniej tak to wyglądało. Dawało niesamowity efekt. Nie znam się na starociach ale są takie rzeczy które po prostu przemawiają do człowieka. Pewnie gdybym takie kielonki gdzieś spotkała też były by moje :-)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam,
      dziękuję za komentarz, na kieliszki polowaliśmy przez kilka miesięcy, a raczej wydeptywaliśmy do nich ścieżkę.
      Jest wile rzeczy które człowieka potrafią urzec gdy się widzi je po raz pierwszy. Dobrze jest gdy zdarzy się tak, że oglądając je po raz kolejny wciąż podobają się tak samo. W wypadku tych kieliszników tak właśnie było, że za każdym razem budziły pożądanie.
      Co do drzwi to jesteśmy z nich bardzo zadowoleni bo są prawdziwą ozdobą w domu, przy tym dają wspaniały widok bo stojąc na środku salonu można przez nie spojrzeć przez okna na dwie strony budynku. To potęguje efekt poczucia przestrzeni.
      Pozdrawiam, Tomek.

      Usuń