Jeszcze w zeszłym tygodniu byliśmy w Niemczech i podczas drogi powrotnej koło Drezna zastał nas śnieg z deszczem, temperatura spadła do 1,5 stopnia. Zabawnie było oglądać jak na autostradzie przy tej pogodzie wyprzedzała nas grupa motocyklistów. Potem spotkaliśmy ich na stacji benzynowej już po polskiej stronie.
A tym czasem "u nas we wsi" trawa bardzo podrosła. Przez to, że byliśmy nieobecni w domu i że potem przez kilka dni po powrocie nie mieliśmy czasu się zająć podwórzem to mamy to co widać na zdjęciach, czyli nieźle zarośliśmy. Chociaż nie powiem - jest pięknie gdy tak mlecze kwitną i bujna trawa się zieleni.
Wciąż jesteśmy jeszcze na etapie kwitnienia drzewek owocowych, wspaniale w tym roku wyglądają wiśnie, piękna też jest nasza jabłoń. Mogę się także pochwalić czereśniami które zasadziłem w zeszłym roku, a w tym już zakwitły czym mnie bardzo zaskoczyły i ucieszyły zarazem.
Dzisiaj pomimo niedzieli i Święta Trzeciego Maja musiałem trochę popracować, to znaczy popracować nad kosiarkami, należało w obydwu wymienić olej i naostrzyć norze. Od jutra już będą pracowały dosyć intensywnie ;)
Tak jeszcze w nawiązaniu do spraw piwnicy, to znaczy innej jej części niż ta w której serwisowałem kosiarki, wciąż nie mogę się zebrać do wielkich porządków które mnie w niej czekają. Otóż za sprawą naszego nowego, bardzo małego psa mamy bardzo duży bałagan. Kotłownia w której przez zimę spały psy w ostatnich tygodniach zmieniła się w pobojowisko, mój przedział sypialny dla psów jest poważnie uszkodzony, wszędzie walają się resztki dywanów i gąbki z której były psie materace. Nigdy wcześniej bym nie pomyślał, że taki mały kundelek tak dużo potrafi :(
Reszty zdjęć z piwnicy nie będę pokazywał publicznie bo mi wstyd. Ale powiem tylko, że całość wygląda podobnie. Że już się zrobiło nieco cieplej to całe towarzystwo spędza dni i noce na "psim osiedlu". Musiałem ich wygnać żeby mi więcej szkód nie czynili w piwnicy. Fuks ma do dyspozycji jeszcze prowizoryczną budę z beczki ogrodowej na wodę, tym czasem jego docelowa buda jest w budowie.
Chyba w tym roku będę się już musiał pokusić o zbudowanie prawdziwego kojca.
I wreszcie ostatnia sprawa to wieczorem gdy wszyscy są już zmęczeni ....
Dobranoc :)
Ja to bym z tych mleczy miód zrobiła albo syrop...U mnie zbyt mało jest...
OdpowiedzUsuńSłyszałem o syropach i miodach z mleczu, ponoć są dobre ale jeszcze nie próbowałem.
UsuńBędę musiał namówić "kogoś z rodziny" żeby spróbować zrobić :)