Jak inni ludzie w Polsce walczą i o co im chodzi: www.stopwiatrakom.eu - porozmawiaj o wiatrakach.



czwartek, 4 czerwca 2015

Przedpołudnie świąteczne.

Dzisiaj jest Święto Bożego Ciała, dzień nieco luźniejszy niż zwykle.
Może zacznę od wydarzeń bieżących, a potem przejdę nieco w przeszłość.

W jednym z okolicznych miasteczek jak co roku odbywa się piękna procesja. Nowością w tym roku jest fakt, że do sypania kwiatków oprócz dzieci zostali dopuszczeni dorośli. Zawsze osoby zasłużone dla kościoła miały przywilej niesienia sztandarów i baldachimu pod którym kroczy ksiądz z monstrancją.
Ludzi którzy chcieli coś więcej znaczyć w procesji było więcej i lokalni księża postanowili udostępnić im taką możliwość. Za odpłatnością można zatem wykupić sobie możliwość sypania kwiatów na jednej z ulic. Co ulica do grupki dzieci sypiących kwiatki dołączają dorośli którzy na tym odcinku rzucają z gracją płatki kwiecia pod stopy uczestników procesji. Fajnie to wygląda jak starsze panie i mężczyźni z brzuszkami lub bez w garniturach miękkim ruchem dłoni z przyozdobionych koszyków wyjmują kwiecie i delikatnie rozrzucają je po asfalcie.


A tym czasem jest u nas susza, w tle widać wypalone słońcem łąki na których nie potrafi odrosnąć trawa po ostatnich sianokosach. Tak na prawdę to tą suszą ostatnio żyjemy. Bo wszystko jest jakoś tak wyblakłe, nawet koty pokładają się byle gdzie i przesypiają większość dnia, ja jeżeli już wstaną to marudzą.



Teraz cofnę się w czasie, byłem członkiem komisji wyborczej w jednej z okolicznych wsi. Tak na prawdę to zależało mi na zwycięstwie kandydata z PiS, bałem się trochę, że zwycięży Bronek. Jednak jakoś tego dnia zaświtała we mnie nadzieja, że się uda. O poranku pierwszym gościem w "moim" lokalu wyborczym była jaskółka, fruwała nad nami przez chwilę, żartowaliśmy przy tym trochę, że opieczętuje urnę wyborczą lub odda głos na którejś z kart do głosowania czekających na stołach.

Między orłem i lampą można dostrzec tą jaskółkę.
W dniach w których rozstrzygała się druga tura wyborów podsychało mi siano, jednak spadły deszcze. Szkoda mi było, że jest ono tak fajnie podsuszone i może zmoknąć więc postanowiłem temu zaradzić i przenieść całość do stodoły - dawnych garaży. Rozrzuciłem wszystko na podłodze, przewracaliśmy też to razem z Anetą po dwa razy dziennie żeby się nie zaparzyło.









Przez to suszenie siana w "stodole" w całym domu tak pięknie pachniało. Przy tym robiliśmy to przy otwartych drzwiach i zagościły u nas w domu jaskółki. Ciekawe czy na długo ponieważ na noc zamykamy duże drzwi.
Żeby im pomóc wymontowałem ze ściany wentylator w pomieszczeniu w którym one zbudowały gniazdo. Jednak widzę, że nocami nie ma jaskółek na gniazdku, przylatują rano po otwarciu drzwi.