Jak inni ludzie w Polsce walczą i o co im chodzi: www.stopwiatrakom.eu - porozmawiaj o wiatrakach.



środa, 30 października 2013

Wczoraj jadąc samochodem do Raciborza w jednym z mijanych po drodze powiatowo-gminnych miasteczek zabrałem autostopowicza. Był to gość może nieco młodszy niż ja który wracał od lekarza po okresowej wizycie. Ten człowiek co miesiąc musi jeździć do przychodni w związku z chorobą na którą cierpi.
Nie mając własnego samochodu jest zmuszony korzystać z okazji ponieważ w tej okolicy - pomiędzy powiatem, a gminą w której mieszka zlikwidowano połączenia autobusowe. Nie ma tam też żadnej linii kolejowej więc ludzie w podobnej do niego sytuacji mają bardzo utrudnione życie.
Rozmawialiśmy trochę po drodze, głownie narzekając na rozkład kraju i okolicy który dokonuje się każdego dnia na naszych oczach: na likwidację połączeń komunikacji publicznej, na problemy z dostępem do lekarza, na przerost biurokracji itd.
Ten człowiek opowiedział mi bardzo ciekawą historię. Mianowicie zaraz po tym jak zlikwidowano w okolicy połączenia PKS jedna z sąsiadek, starsza już osoba przyszła do matki mojego pasażera aby się wypłakać. Ta pani o której mowa jest już w wieku emerytalnym i podobnie jak człowiek którego zabrałem musi jeździć regularnie do powiatu do lekarza. Wcześniej jakoś sobie radziła ponieważ kursowały autobusy. Jednak w nowej sytuacji żyjąc samotnie nie była w stanie ruszyć się poza własną wieś. Dla tej bezradnej wobec niekorzystnych zmian kobiety to był prawdziwy dramat.
Udała się wiec do urzędu gminnego aby zapytać burmistrza o to co gmina zrobiła lub co może zrobić aby przywrócić ponownie połączenia autobusowe. Pod nieobecność szefa przyjął ją wiceburmistrz i na postawione przez nią pytanie odpowiedział również pytaniem:
- droga Pani, co Pani robiła przez mienione sześćdziesiąt parę lat swojego życia, że nie dorobiła się Pani samochodu ?????

poniedziałek, 21 października 2013

Jesień.

Nie wiem czy nic się nie dzieje, czy dzieje się za dużo. W każdym razie przekłada się to na moją aktywność na blogu która zwłaszcza w ostatnich miesiącach jest bardzo mała.
Obecna jesień przychodzi za szybko - za szybko w stosunku do tego co sobie zaplanowałem że zdążę zrobić przed jej nadejściem. Zaplanowałem sobie kilka prac przy domu i posesji i z tego co widzę to jak co roku część moich planów będzie musiała ulec redukcji po części z barku czasu, a po części z przyczyn finansowych.
W ostatnich dniach zabrałem się z pomocą kolegi i mojego taty za prace konserwacyjne na dachu naszego domu - w najbliższych dniach postaram się opisać dla potomności co takiego robimy.

A tym czasem zamieszczę kilka zdjęć które już czekają od dziesięciu dni na publikację. Zdjęcia się nico zdezaktualizowały względem dzisiejszych dni bo przyroda nie śpi i obecnie drzewa są już prawie całkiem łyse.

Nasza poniemiecka jabłonka przed domem.

Widok krzewów od strony ulicy.

Dwie z kilkudziesięciu śliwek mirabelek które rosną na naszej działce.

Widok na ogród od wschodu.

Nasz super-smaczny winogron którego w tym roku nie mieliśmy okazji specjalnie posmakować z braku czasu.

Widok na jeden z klombów w ogrodzie za domem, a w głębi nasz ogródek warzywny - już bez warzyw, a dalej łąka i kilka balotów siana z ostatniego w tym roku pokosu. 

Skalniak który zbudowałem przybrany malowniczym kobiercem z liści.

Nasz dom od tylca ;)

Widok na ogród od strony zachodniej.

Jedna z pięknych porannych jesiennych mgieł którą chcę się pochwalić.

Ta sama mgła tylko w innym ujęciu.