Jak inni ludzie w Polsce walczą i o co im chodzi: www.stopwiatrakom.eu - porozmawiaj o wiatrakach.



czwartek, 25 marca 2010

Do wszystkich po trzydziestce.

Siostra przysłała mi maila z gratulacjami, że żyję.
Pozwolę sobie zacytować bo mail jest raczej publiczny.
Gdyby ktoś chciał znać przybliżone polskie tłumaczenie to może to zrobić tutaj : http://www.google.pl/language_tools . Trzeba skopiować i wkleić tekst oraz wybrać odpowiednie języki.

"WE WAS BRUNG UP PROPER !!

"And we never had a whole Mars bar until 1993"!!!


CONGRATULATIONS TO ALL WHO WERE BORN IN THE

1930's 1940's, 50's, 60's and 70's

First, we survived being born to mothers who smoked and/or drank while they carried us and lived in houses made of asbestos.


They took aspirin, ate blue cheese, raw egg products, loads of bacon and processed meat, tuna from a can, and didn't get tested for diabetes or cervical cancer.


Then after that trauma, our baby cots were covered with bright coloured lead-based paints.


We had no childproof lids on medicine bottles, doors or cabinets and when we rode our bikes, we had no helmets or shoes, not to mention, the risks we took hitchhiking.


As children, we would ride in cars with no seat belts or air bags.


We drank water from the garden hose and NOT from a bottle.


Take away food was limited to fish and chips, no pizza shops, McDonalds , KFC, Subway or Nandos.


Even though all the shops closed at 6.00pm and didn't open on the weekends, somehow we didn't starve to death!


We shared one soft drink with four friends, from one bottle and NO ONE actually died from this.


We could collect old drink bottles and cash them in at the corner store and buy Toffees, Gob stoppers, Bubble Gum and some bangers to blow up frogs with.



We ate cupcakes, white bread and real butter and drank soft drinks with sugar in it, but we weren't overweight because......


WE WERE ALWAYS OUTSIDE PLAYING!!


We would leave home in the morning and play all day, as long as we were back when the street lights came on.


No one was able to reach us all day. And we were O.K.


We would spend hours building our go-carts out of old prams and then ride down the hill, only to find out we forgot the brakes. We built tree houses and dens and played in river beds with matchbox cars.


We did not have Playstations, Nintendo Wii , X-boxes, no video games at all, no 999 channels on SKY, no video/DVD films, no mobile phones, no personal computers, no Internet or Internet chat rooms...........WE HAD FRIENDS and we went outside and found them!


We fell out of trees, got cut, broke bones and teeth and there were no Lawsuits from these accidents.


Only girls had pierced ears!

We ate worms and mud pies made from dirt, and the worms did not live in us forever.


You could only buy Easter Eggs and Hot Cross Buns at Easter time...


We were given air guns and catapults for our 10th birthdays,


We rode bikes or walked to a friend's house and knocked on the door or rang the bell, or just yelled for them!


Mum didn't have to go to work to help dad make ends meet!

RUGBY and CRICKET had try outs and not everyone made the team. Those who didn't had to learn to deal with disappointment. Imagine that!! Getting into the team was based on MERIT

Our teachers used to hit us with canes and gym shoes and bully's always ruled the playground at school.


The idea of a parent bailing us out if we broke the law was unheard of.

They actually sided with the law!


Our parents didn't invent stupid names for their kids like 'Kiora' and 'Blade' and 'Ridge' and 'Vanilla'

We had freedom, failure, success and responsibility, and we learned HOW TO DEAL WITH IT ALL !


And YOU are one of them!

CONGRATULATIONS!


You might want to share this with others who have had the luck to grow up as kids, before the lawyers and the government regulated our lives for our own good.

And while you are at it, forward it to your kids so they will know how brave their parents were.

PS -The big type is because your eyes are not too good at your age anymore. "

wtorek, 16 marca 2010

Marzec

Marzec plecień bo przeplata trochę zimy trochę lata.
Jak to mądrość ludowa jest przenikliwa - mamy nawrót zimy.



Bardzo nas boli, że w dwóch okolicznych wsiach wycinają drzewa. Chyba pod budowę chodników, sądzę tak ponieważ drzewa są wycinane po jednej stronie ulicy. Straszny widok, szkoda mi tych drzew. W takich wypadkach skłaniam się bardziej ku fotoradarom, wystarczyłoby podobnie tak jak np. w Niemczech ograniczyć prędkość do 30-40 km/h, zamontować kilka "śpiących policjantów" i ze dwa fotoradary. Przechodnie by się czuli bezpieczniej bo co z tego, że będą chodniki jeżeli jakiś dureń zechce przemknąć przez wieś setką lub szybciej.

Zdjęcie pierwsze przedstawia fragment wsi którego nie tknęli jeszcze drogowcy.



niedziela, 14 marca 2010

Niedziela 14.03.2010

Dzisiaj są urodziny mojej żony i moje, obchodzimy je dokładnie tego samego dnia. Ja dostałem w prezencie letnią pidżamkę. Mój prezent dla żony wykonałem sam, naprawiłem taczkę którą używa aby mogła jej dobrze służyć wiosną przy pracach ogrodowych :-)
Z tą taczką to skutecznie straszyłem ją przez cały poranek, około południa dałem jej mój prawdziwy bardziej romantyczny prezent. A swoją drogą to naprawdę naprawiłem taczkę.
Urodzin poza skromnymi prezentami nie celebrowaliśmy bardziej - chyba niedługo trzeba będzie przejść na świętowanie imienin - cóż nikt nie młodnieje z wiekiem.



Na przestrzeni ostatniego tygodnia nie wydarzyło się nic wyjątkowego w naszym życiu. We wsi z tego co mi się wydaje też cisza - może nie do końca bo sprawa ojcostwa naszego proboszcza przebija się echem nawet do nas na skraju osady. Niestety nie miałem okazji uściślić informacji ale ze strzępków które do nas docierają wiemy, że sprawa się zapętla i przybiera szereg niemiłych implikacji. Ogólnie moim zdaniem nie jest to łatwa sytuacja dla księdza i jego dziewczyny którzy moim zdaniem w ostatnich tygodniach mogą się czuć jak zwierzyna w nagonce, nie zazdroszczę. Pomijam kwestię wieku dziewczyny ale moim zdaniem instytucja celibatu którą praktykuje kościół jest czystą fikcją i hipokryzją obliczoną jedynie na potrzebę utrzymania majątku kościelnego i nie dzielenia go na ewentualnych członków rodzin księży.



W ostatnich dniach rozbudowałem nieco mojego bloga dodając kilka dodatkowych funkcji. Na początku dodałem listę linków do stron w internecie związanych z miejscami bądź rodzajem aktywności które mogę polecić. Jednak o wiele ważniejsze dla odbioru tego co piszę i mojej osoby są dwa pozostałe suplementy do głównego blogu:
  1. Moje zdjęcia - albumy . W tym miejscu będę zamieszczał zdjęcia którymi chcę się podzielić.
  1. The best . Pod powyższym linkiem znajduje się coś w rodzaju blogu w którym będę wklejał fragmenty filmów oraz teledyski z muzyką którą lubię.

Wydaje mi się, że blog poszerzony o dodatkowe strony będzie bardziej przejrzysty.



Są filmy które bolą. Niestety wczorajszego dnia jak i dzisiaj mamy paskudną pogodę, ciągle wieje i pada deszcz ze śniegiem. Nie ma nic szczególnego do roboty i chociaż raczej stronimy od telewizora to chcąc nie chcąc spędzamy przed tym dziadostwem trochę czasu. Wczorajszego wieczoru na jedynce (tu są filmy bez reklam) zdarzyło nam się zasiąść aby zobaczyć dumne dzieło pod tytułem "piraci z karaibów 3 " - specjalnie piszę z małej litery. Dawno już nie widziałem tak wydumanego, przereklamowanego, drogiego byle czego. Okrutny, wielowątkowy i męczący kawał zakalcowatego zlepku scen i postaci GNIOT. Siedzieliśmy na sofie niczym opiekani żarem węglowym męcząc się piekielnie. W końcu ja pierwszy nie wytrzymałem i zaproponowałem, że "pomrugam" po innych kanałach aby znaleźć coś mniej bolesnego. I tak trafiłem na Discovery gdzie właśnie nadawali "Pogromców Mitów" których lubię, a moja żona nie cierpi za obleśny i prosiakowaty wygląd prowadzących programu. Pokłóciliśmy się trochę i żona poszła do łazienki wziąć kąpiel. Ja za to mogłem obejrzeć w spokoju odcinek specjalny poświęcony demolowaniu samochodów i sprawdzaniu autentyczności niektórych motoryzacyjnych mitów stworzonych w filmach z Hollywood. Adam i Jamie próbowali w tym odcinku zmiażdżyć samochód osobowy na skutek zderzenia czołowego dwóch ciężarówek. Chcieli doprowadzić do tego aby nadjeżdżające z przeciwka ciężarówki w tym samym czasie uderzyły w auto osobowe miażdżąc je na placek. W tym programie dodatkowo zrzucano auta z wysokiego dźwigu i helikoptera, ścinano dach osobówki przejeżdżając pod przyczepą tira. Ogólnie dobra i efektowna rozrywka nie wymagająca myślenia. Powie ktoś, że skrytykowałem dupawy film i chwalę coś co niewiele ponad ten film wyrasta. Cóż "Pogromcy" moim zdaniem są zabawniejsi i bardziej spontaniczni.
Wracając jeszcze do filmu o piratach to powiem, że zasiedliśmy do niego ponieważ kiedyś widzieliśmy część pierwszą która bardzo się nam podobała. Ogólnie muszę stwierdzić, że niezwykle rzadko filmowcom udaje się dokręcić udane kolejne części do kinowych przebojów. Jedyne udane dokrętki moim zdaniem to kolejne części "Obcego", "Indiana Jones" i "Milczenie Owiec". Na miano gniotów po szalenie udanych "pierwszych częściach" zasługują szczerze na przykład: "Matrix" 2 i 3, nowe "Gwiezdne Wojny", bolesne kolejne filmy z serii "Mision Impossible", więcej w obecnej chwili nie pamiętam ale sądzę, że ogólnie dokrętki z natury bywają gorsze.

wtorek, 9 marca 2010

Na linii frontu. Gnój u bram.

WOŻĄ GNÓJ, oj będzie śmierdziało, postaramy się utrzymać naszą pozycję jak długo będzie trzeba. Nie oddamy domu wrogowi nawet pomimo jego przeważających sił, nie wykurzą nas. Będziemy trwać jak obrońcy Stalingradu.











































Urze na śmierdź ja idu !
nie straszne mienia fuzje.
Jestem pod ciągłym osrałem,
wróg wytoczył najcięższym działem,
wojska zaciężne,
śmierdź nam wróżą okrutną.
Pod ogniem krzyżowym
od strony frontowej i ogrodu
nie ugniemy się pod ciężarem smrodu.

Na śmierć rewolucjonisty


A z tej celi pustej i chłodnej
trzeba będzie niedługo odejść,
jeszcze spojrzeć w niebo pogodne,
jeszcze spojrzeć za siebie-w młodość.

Już za chwilę przyjdą żandarmi,
wyprowadzą bez słowa z celi...
Trzeba umieć, jak żołnierz armii,
iść spokojnie pod mur cytadeli.

Ach, umierać nie będzie ciężko,
chociaż serce ma lat dwadzieścia-
nie złamane codzienną klęską,
dziesięć klęsk, dziesięć kul pomieści!

Bo jest życie piękniejsze, nowe,
i żyć warto, i umrzeć warto!
Trzeba nieść, jak chorągiew, głowę,
świecić piersią kulami rozdartą,

trzeba umieć umierać pięknie,
patrzeć w lufy wzniesione śmiało!
Aż się podle zadziwi i zlęknie,
aż umilknie łoskot wystrzałów!

środa, 3 marca 2010

Koniec.

Koniec wybierania wody z piwnicy. Wczoraj wybraliśmy, a w zasadzie wybrała moja żona ostatnie dwa wiadra wody z piwnicy. Naszej radości nie ma końca, woda w rzece też opada.
A jak by tego było mało to dzisiaj po dwóch latach od wprowadzenia się do domu mamy zamontowane drzwi do naszej sypialni i pozostałych trzech pokoi gościnnych. Mój tato się bardzo postarał i zrobił piękne sosnowe drzwi które wspólnie z nim dzisiaj osadziłem w ścianie. Pozostał jedynie nam montaż opasek ozdobnych przy ramach drzwi oraz listew przypodłogowych i cała część mieszkalna naszej chałupy będzie już w pełni wyremontowana. Cieszymy się bardzo.
Jak nadarzy się okazja to zamieszczę zdjęcia opadające wody w rzece.
Tym czasem publikuję zdjęcie naszych drzwi w stanie "surowym" tuż po zamontowaniu, rozpartych rozpórkami i z przysychającą pianką bez zamontowanych klamek. Rozpórki zdemontuję jutro, tego dnia też osadzę klamki.









Rzeka wróciła do normy, tama wygląda zwyczajnie, nie przelewa się przez nią już woda.

poniedziałek, 1 marca 2010

Nie ma to jak poniedziałek spędzony w piwnicy...

Suplement do roztopy - poniedziałek.















Nasze wczorajsze wysiłki na niewiele się zdały ponieważ woda zalewa kolejne obszary piwnicy. Sądzę jedynie, że obniżyliśmy tępo przesiąkania dzięki odśnieżaniu. Dzisiaj od rana wybieramy wodę z piwnicy. Robimy to przy użyciu łopat którymi zbieramy ją do wiader i wynosimy na zewnątrz. Zaczęliśmy rano gdy było najgorzej - jakieś 30-35 wiader, po obiedzie i wieczorem kolejne 28. Przestaliśmy dokładnie liczyć ale dzisiaj zrobiliśmy conajmniej 60 kursów. Plecy bolą nas obydwoje od szuflowania łopatami. Całą nadzieja w tym, że zaczną opadać wody gruntowe, to powinno znacząco odmienić sytuację. Dzisiaj podobnie jak inni ludzie z naszej wsi patrzymy na rzeczkę i okolice mostu nie tylko z ciekawości. Woda od rana opadła o 10-15 cm, sonduję to na podstawie jej wysokości względem kładki nad tamą przy mostku.


BREAKING NEWS !!!


Dzisiaj gdy śledziłem z mostu sytuację na tamie podeszłą do mnie sąsiadka. wdaliśmy się w rozmowę, opowiedziałem jej, że dzisiaj poważnie zaczęło mi zlewać piwnice. Kobieta się wystraszyła ponieważ ona mieszka nieopodal i w swojej piwnicy przechowuje ziemniaki, warzywa i własne przetwory w słoikach.
Nagle kobieta zapytała mimochodem - a słyszał pan o księdzu ?
- Nie , a co miałem słyszeć ?
- Ksiądz będzie miał dziecko.
- Nasz ksiądz - byłem zdziwiony ogromnie, zawsze uważałem go powiedzmy za ciapę - przecież on taki poczciwina.
- Poczciwina, poczciwina - zaśmiała się sąsiadka - taki on poczciwina, że dziewczyna z naszej wsi jest z nim w ciąży.
Sąsiadka wyjaśniła mi nawet z którego domu jest ta dziewczyna i że ma 17 lat. No i tak miejscowy ksiądz poczciwina wyrósł na "kozaka". Cóż wszystko ludzkie. Mam nadzieję, że jeżeli to prawda to zostanie ojcem jak należy.
Myślę, że to plotka i podejrzewam, że o całej sprawie wieś huczy już od dłuższego czasu no a my jako tacy którzy za bardzo nie wnikają w ludzkie sprawy dowiadujemy się jako ostatni. Od rana nie zdążyłem jeszcze zweryfikować tej sensacyjnej wiadomości. Może najwcześniej w najbliższą niedzielę uda mi się pójść do Cytrusa i dowiedzieć się czegoś więcej.