Jak inni ludzie w Polsce walczą i o co im chodzi: www.stopwiatrakom.eu - porozmawiaj o wiatrakach.



środa, 24 września 2014

Pierwszy przymrozek.



Wczoraj zaczęła się jesień, a dzisiaj już straciła dziewictwo, tej nocy przeżyliśmy pierwszy w tym sezonie przymrozek. Rano gdy pojawiłem się na podwórzu to samochody były oszronione, siwo było też miejscami na polach i łąkach.
Ale za to udało mi się zrobić kilka na prawdę ładnych zdjęć wschodzącego słońca, szkoda, że robiłem je komórką bo aparatem by wyszły lepsze. 





Winien jeszcze jestem aby napisać małe podsumowanie ostatnich tygodni, muszę to zrobić dzisiejszego wieczoru.
Pozdrawiam Wszystkich i oby ta głupia zima nam się zbytnio nie spieszyła.

wtorek, 9 września 2014

Bylim na weselisku ;)

Ślub odbywał się w tym samym kościele co nasz więc powspominaliśmy sobie co nieco, pod kościołem stała też ta sama karoca którą i my "wjechaliśmy w nowe życie", zrobiło się jakby sentymentalnie.



Msza była ładna z mądrym kazaniem, tu trzeba szczerze pochwalić proboszcza ponieważ powiedział piękne słowa, a po za tym było normalnie jak to na tego typu ceremoniach bywa.





Tu w zasadzie podobieństwa do naszego wesela się skończyły bo przyjęcie odbywało się w innych plenerach. 





W tym roku woda w Turawie  jest zielona, niestety jak zwykle o tej porze lata :(



środa, 3 września 2014

Aura jak w październiku.

Było ładnie, na trawnikach wyzłociło się od śliwkowego gnoju ;)
Nawet komuś z naszej rodziny dwukrotnie udało się poślizgnąć na tym gówienku i skąpać się w kompocie.


Było całkiem ciepło i niewinnie, jak to zwykle się zdarza o tej porze roku. Aż tu przyszły straszne deszcze.





 Krajobraz po deszczach jest raczej smutny i jakby nie z tego miesiąca, wygląda prawie jak jesień.



A tym czasem koty mają wszystko gdzieś i są zapatrzone głównie w siebie ;)




poniedziałek, 1 września 2014

Śmierć architekta krajobrazu i swego rodzaju podsumowanie.

Po tak długim czasie milczenia trudno jest zacząć, brzmi jak spowiedź ;)
W każdym razie obchodzimy trzecią miesięcznicę od kiedy nie ma z nami jednego z naszych psów.
Daisy nie żyje ale piętno które odcisnęła na krajobrazie naszej działki i okolicznych łąk pozostanie jeszcze długo widoczne.
Gdyby nie padła na raka to by była chyba pierwszą ofiarą Karoshi w naszym powiecie. To ile potrafiła spędzić godzin na kopaniu dziur i z jakim zaangażowaniem "pracowała" to my tylko wiemy.

Zdjęcie z czasów budowy, 2008 rok.

Kolejne z 2008 roku, z brudnym od ziemi nosem.
Wydaje mi się, że to jest ostatnie zdjęcie naszego Dejziarza.
No ale żeby nie było tylko o tym co odchodzi, warto dodać, że coś się rodzi. A rodzą nam się już od jakiegoś czasu nowe drzwi do jednego z pomieszczeń gospodarczych :)


No i prawie jak co roku mamy nowe nieswoje kocięta do rozdania :)