Mam pewne zaległości w blogowaniu, najważniejszą rzeczą która się wydarzyła u nas w "gospodarstwie" w międzyczasie jest fakt posiadania przez nas kolejnych kociąt których nie planowaliśmy. Znaleźliśmy je nad rzeką nieopodal naszej posesji, podejrzewamy, że ktoś planował je utopić ale ostatecznie je porzucił i w rezultacie trafiły do nas.
Kocięta trafiły do nas na początku czerwca gdy były całkiem małe - musieliśmy karmić je strzykawką i odsączać im mocz pocierając pod ogonkiem.
Na początku było ich czworo, podobnie jak Banda Czworga z działek z zeszłego roku, niestety jeden z nich nie przeżył. Teraz są już duże i samodzielne, powoli szykujemy się do rozdania ich do nowych domów.
Gdy ostatnio pisałem to zmagaliśmy się z plagą deszczy, zimna i błota. Teraz podobnie jak większość kraju zmagamy się z plagą upałów, suszy i krwiożerczych owadów.
Jedyne pocieszenie jest takie, na skoszonych okolicznych łąkach pięknie schnie siano i cudownie pachnie. Ogólnie powietrze jest przesycone wonią schnącego siana przemieszaną z zapachem koszonych zbóż - bardzo mi się to podoba.
Śliczne kocięta :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńMoże zechcesz jednego gdy już przyjedziesz do Polski na stałe, mogę zarezerwować, są naprawdę śliczne i przemiłe. Wiem, że może to nie są "koty z miasta Łodzi" , nie tak dobre, żeby można na nich było wierzchem jechać jak Witja w "Samych Swoich". Mają za to dużo innych zalet, np: umaszczeniem przypominają cygańskie koniki , szczerze polecam.
Pozdrawiam serdecznie, Tomek :)
Mój Tytus też od strzykawki i papieru toaletowego zaczynał - jest za to niesłychanie uczłowieczony.
OdpowiedzUsuńWidoki z łąkami zapierają dech, za taką przestrzeń dokoła wile bym dała...
Pozdrawiam
Widzę, że jest nas więcej takich "zwariowanych" osób które potrafią strzykawką wykarmić kocięta.
UsuńLubię sobie popatrzeć na nasze łąki i pola, to poczucie przestrzeni które one dają bardzo mi się podoba.
Pozdrawiam, Tomek :)
Ładnie w tych Jedliskach macie. Szkoda, że nie mogę takiego malucha od was zabrać. Niestety moja kocica dzika jest i bardzo groźna dla stworzeń innych niż jej własny pies..
OdpowiedzUsuńDzięki, nam też się podoba u nas we wsi, zwłaszcza wiosną i latem jest ładnie.
UsuńJuż na dniach będziemy szukać ludzi którzy przygarną kocięta, jak na razie jesteśmy dobrej myśli. Co do zaborczych kotów i psów które strzegą własnego stanu posiadania - rozumiem to bardzo dobrze. U nas jest podobnie i dla tego kocięta są odizolowane od reszty "inwentarza" ;)