Jak inni ludzie w Polsce walczą i o co im chodzi: www.stopwiatrakom.eu - porozmawiaj o wiatrakach.



sobota, 5 lutego 2011

Nieprzewidziana robota.

Chciałem odpocząć dzisiejszego wieczoru, właśnie zszedłem do piwnicy aby wypuścić psy i nakarmić koty. Przy okazji jak zwykle wieczorem zajrzałem do pieca, zawsze sprawdzam czy nie brakuje węgla w podajniku i czy aby nie ma za dużo popiołu.
Po otwarciu drzwiczek paleniska zobaczyłem, że piec prawie wygasa, palenisko było co prawda pełne węgla tak, że aż się usypywał ale ognia było tyle co ze świecy i temperatura niska. W pierwszej chwili się trochę zląkłem czy aby piec się nie psuje, już wczoraj słyszałem dziwne dźwięki i podobnie było trochę niedopalonego węgla. Wczoraj zmieniłem nieco ustawienia w sterowniku i wydawało mi się, że problem znikł. Niestety dzisiaj to samo, bałem się też, że może węgiel jest jakiś wybrakowany.
Po chwili namysłu przyszło mi jednak do głowy, że może w rurze doprowadzającej powietrze do paleniska zebrał się drobny popiół i pył i to spowalnia spalanie. Trochę to dziwne ponieważ rurę czyściłem jesienią i wydawało mi się, że będzie czysta do końca sezonu jak to zwykle bywało. Jednak ostatnio zakupiłem trochę czeskiego węgla który jest nico tańszy ale też daje odrobinę więcej popiołu. W każdym razie zaczęła się robota: czekało mnie wygaszenie pieca, rozbiórka paleniska, przy okazji czyszczenie wszystkich kanałów dymowych oraz czyszczenie komina. Sobotni wieczór to nie najlepsza pora na takie prace bo człowiek chce odpocząć ale cóż było począć.
I tak przyszło mi chcąc nie chcąc wziąć się za robotę bo gdybym sobie odpuścił to i tak najpewniej piec by zgasł no i musiał bym zarwać niedzielę. W każdym razie po rozebraniu paleniska rzeczywiście okazało się, że jest popiół w rurze powietrznej. Bawiłem się w kotłowni prawie 1,5 godziny, umazałem się cały sadzą, przy okazji posprzątałem na podłodze i w okolnicy pieca, poszedłem na strych i przeczyściłem komin, jak już byłem brudny to nie bałem się i wytrzepałem materace od psów. Po wszystkim wyniosłem prawie 25 - litrowe wiadro z popiołem i sadzą. Ogólnie zdrowa i brudna wiejska robota ale za to wiem, że nie zgaśnie nam już piec w najbliższych miesiącach, mamy w nim czyste przewody oraz komin - sam trochę kominiarzę jak trzeba. No i kundle mają odświeżone wyrka.
Do następnego razu ...

2 komentarze:

  1. No bardzo dzielnie!zwlaszcza to trzepanie psich wyrek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za uznanie, nieraz gdy wychodzę trzepać psie kołderki to powstaje niezła zadymka. Mamy dwa psy które przynoszą całą masę piachu, kurzu i błota na łapach i sierści. Na nasze szczęście psy mają swoje biuro w kotłowni i nie musimy się specjalnie martwić tym co przynoszą na sobie.
    W każdym razie gdy się trzepie psie posłanie to dobrze jest się ustawić z wiatrem - to jest moja szczerz rada (wypróbowane w praktyce).

    OdpowiedzUsuń