Obecna jesień przychodzi za szybko - za szybko w stosunku do tego co sobie zaplanowałem że zdążę zrobić przed jej nadejściem. Zaplanowałem sobie kilka prac przy domu i posesji i z tego co widzę to jak co roku część moich planów będzie musiała ulec redukcji po części z barku czasu, a po części z przyczyn finansowych.
W ostatnich dniach zabrałem się z pomocą kolegi i mojego taty za prace konserwacyjne na dachu naszego domu - w najbliższych dniach postaram się opisać dla potomności co takiego robimy.
A tym czasem zamieszczę kilka zdjęć które już czekają od dziesięciu dni na publikację. Zdjęcia się nico zdezaktualizowały względem dzisiejszych dni bo przyroda nie śpi i obecnie drzewa są już prawie całkiem łyse.
Nasza poniemiecka jabłonka przed domem. |
Widok krzewów od strony ulicy. |
Dwie z kilkudziesięciu śliwek mirabelek które rosną na naszej działce. |
Widok na ogród od wschodu. |
Nasz super-smaczny winogron którego w tym roku nie mieliśmy okazji specjalnie posmakować z braku czasu. |
Widok na jeden z klombów w ogrodzie za domem, a w głębi nasz ogródek warzywny - już bez warzyw, a dalej łąka i kilka balotów siana z ostatniego w tym roku pokosu. |
Skalniak który zbudowałem przybrany malowniczym kobiercem z liści. |
Nasz dom od tylca ;) |
Widok na ogród od strony zachodniej. |
Jedna z pięknych porannych jesiennych mgieł którą chcę się pochwalić. |
Ta sama mgła tylko w innym ujęciu. |
Są takie chwile, że przestrzeń dokoła i piękne widoki zastępują wszystkie skarby świata.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w walce z dachem!
Często piękne rzeczy są dookoła nas - w codzienności. Warto się zatrzymać na chwilę by je dostrzec.
OdpowiedzUsuńDzięki za miły komentarz, pozdrawiam,
Tomek :)
Ja również uwielbiam jesień:-) jak tam nowa sofa, czy już naddrapana?
OdpowiedzUsuńTaka złota i ciepła jesień potrafi być piękna.
UsuńCo do sofy to powiem szczerze, że jeszcze dycha - to znaczy nie widać na niej śladów kociej aktywności. Może to zasługa pluszu który robią na niemiecki rynek bo jak na razie wydaje się być kotoodporny ;)
Przy tym przycięliśmy nieco pazurki naszym "milusińskim".