Że ogólnie była niedziela i się trochę nudziłem to postanowiłem, że po odśnieżeniu zabiorę się za pewną pracę w piwnicy do której aż mnie korciło. Wiem, że zgrzeszyłem planując pracować w niedzielę ale nie potrafiłem się powstrzymać ;)
Od jakiegoś czasu mam problem z psami bo bardzo brudzą mi w jednym z zakątków w piwnicy. Dzieje się tak po części dla tego, że jestem litościwy i gdy jest zimno to na noc biorę je do kotłowni. W każdym razie pomimo moich reprymend i kar które im zafundowałem na "miejscu zbrodni" one wciąż, a zwłaszcza Amik z uporem maniaka walą mi kupy i sikają w kącie największego pomieszczenia w piwnicy. Wcześniej raczej tego nie robiły, problem pojawił się w zeszłym roku. Podejrzewam, że ma to jakiś związek ze znaczeniem terytorium. Ogólnie to w piwnicy śmierdzi z tego powodu i mam sporo psiego gnoju do wywalenia niemal każdego poranka.
To jest to okryte brudną sławą miejsce, postawiłem tam nawet kilka gratów żeby utrudnić proceder ale to nie pomogło. |
Ciekawostką jest fakt, że ogólnie moje psy w pomieszczeniach bardzo się pilnują i są czyste, nie załatwiają też żadnych swoich potrzeb w miejscu gdzie są uwiązane na dworze przy budach. Ogólnie to musimy je spuszczać z łańcuchów lub wyprowadzać na spacery po to żeby się odsikały i wypróżniły. Tak więc niemal każdego dnia nasze psy mają po cztery spacery po okolicznych łąkach i polnych drogach.
Żeby zaradzić brudzeniu w piwnicy postanowiłem nieco ograniczyć im przestrzeń, to znaczy oddzielić kotłownie od dużej sali z którą sąsiaduje nowymi drzwiami. Odpowiednie drzwi zrobił mój tato w sobotę w zakładzie, umówiliśmy się nawet, że razem je zamontujemy ale ostatecznie zrobiłem to samodzielnie.
Psy spędzają już drugą noc tylko w samej kotłowni i jest czysto :)
W trakcie montażu (trochę mi wstyd za te pajęczyny). |
Bardzo chciałbym też wspomnieć o wydarzeniu z dzisiejszego poranka. Otóż ni stąd ni zowąd nagle będąc z tyłu za domem na polach zobaczyłem biegnące dwa konie. To raczej niezwykły widok w naszej wsi bo z tego co mi się wydawało to koni tutaj nie ma. Biegły sobie wzdłuż drogi prowadzącej od wsi w kierunku lasu po czym zawróciły.
Akuratnie z Anetą wybieraliśmy się żeby pojechać do miasta samochodem, więc gdy ruszyliśmy autem to postanowiłem zbadać sprawę z bliska. Gdy podjechałem w okolice w której widziałem wcześniej konie to się okazało, że są to dwa kuce. Jak się niedługo dowiedzieliśmy to należą one do mojego znajomego, zapewne ma je od niedawna - będę musiał go zapytać o parę spraw ponieważ sam się przymierzam do zakupy kucyków.
Tak nawiasem mówiąc to modyfikacje w piwnicy mają także swój drugi cel ponieważ chcę oddzielić przestrzeń dla psów od tej którą ewentualnie zagospodaruję dla "innych zwierząt" ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz