Pytanie z Ziemi do kosmonautów ze stacji MIR orbitujących drugi rok:
- Co Wam wysłać statkiem transportowym?
Kosmonauci odpowiadają zgodnym chórem:
- Kobietę. Jakąkolwiek. Nadmuchiwaną, plastikową, gumową. Jakąkolwiek!!!
- OK - odpowiada Ziemia.
Przylatuje "PROGRESS", kosmonauci zaczynają rozładunek. W samym końcu ładowni znajdują pudełko z napisem "Kobieta w płynie". Otwierają pudełko
i wyjmują z niego tubkę taką jak do pasty do zębów. Czytają instrukcję załączoną do tubki:
- Wycisnąć 2 - 3 gramy "Kobiety w płynie" na dłoń i wcierać według uznania do pełnego zadowolenia.
Trudno jest napisać coś znaczącego, na pewno nie stworzę swoim blogiem strzelistego aktu. Będą tu zawarte moje spostrzeżenia, głupie myśli oraz inne takie tam. Ogólnie to subiektywna "relacja z życia" widziana po mojemu.
poniedziałek, 25 października 2010
niedziela, 10 października 2010
Potyczki z przyrodą ciąg dalszy.
Ostatnio mamy szczęście do dzikiej zwierzyny na naszej posesji. Wczoraj rano nawiedził nas lis i osikał kilka krzewów. Tym razem nikt nie strzelał do zwierzęcia z dubeltówki i lisisko odeszło spokojnie w krzaki.
Dzisiaj w niedzielę mieliśmy dwie przygody z naszym kotem - Samo Zło ujawniło swoją najgorszą naturę. Rano wyjechaliśmy do Wrocławia i aby kotu się nie nudziło zostawiliśmy mu otwarte drzwi na strych - żona zostawiła. Gdy wróciliśmy z Wrocławia w domu było trochę ptasich piór - to znak, że stała się draka: kot złowił ptaka. Kota odesłaliśmy na dół, przeszukaliśmy dom, niestety prócz piór nie było śladu po ptaku. Zabraliśmy się za picie kawy stwierdzając, że gdy kot wróci to sam wskaże miejsce gdzie pozostawił ptaka. Kacerz zawsze wraca do miejsca kaźni swoich ofiar nawet gdy są one przez nas usunięte. W trakcie picia kawy usłyszeliśmy dziwne szmery z okolic mebli kuchennych - och ptak żyje ! Postanowiłem sprawdzić na szafkach wiszących ale nie było nic widać i szmery ucichły. Potem ponownie zaczęły dobiegać dźwięki. Jak się okazało o zgrozo ptak wpadł za zabudowę kuchenną. Przez chwilę nie wiedzieliśmy co robić bo groziła nam rozbiórka kuchni. Na szczęście skończyło się na wymontowaniu piekarnika z jednej z szafek i sikorka bez ogona została uwolniona.
Wieczorem wybrałem się do Cytrusa na piwko, gdy wracałem było już ciemno. Otwierając drzwi do domu poczułem jedynie jak coś otarło się o nogawkę moich spodni - to był kacerz który wyskoczył jak pocisk na dwór. Od dwóch lat trzymamy go w domu i raz na kilka miesięcy wycieknie na dwór. Dzisiaj o co najgorsze stało się to w ciemnościach no i na zewnątrz kręciła się kocica z sąsiedztwa którą dokarmiamy. Obydwa koty się oczywiście spotkały i zamarły w bezruchu pod jednym z samochodów na podjeździe. Po jakimś czasie pilnowania okolicy aut udało mi się wygnać Samo Zło spod Transita i gdy biegł w kierunku ganku dopadła go kocica, nastąpiło krótkie zwarcie i wymiana zadrapań po czym kacerz zawrócił pod osobówkę. Poddałem się i zadzwoniłem z komórki po pomoc do żony. Na szczęście gdy ona zeszła i zaczęła wołać naszego kota udało się jemu bezkolizyjnie wrócić do domu. Rozeszło się po kościach, że tak powiem w każdym razie gdyby nie kocica zewnętrzna to Samo Zło miała duże szanse na ucieczkę.
piątek, 8 października 2010
O mały włos a inwentarz by się nam powiększył.
Przez ostatnie kilka dni wydarzyło się parę spraw:
- po pierwsze primo w ostatnich miesiącach przeżywam poważny spadek obrotów w firmie. Chyba zielona wyspa Tuska którą jesteśmy coraz bardziej porasta pleśnią. Niestety w związku z sytuacją ogólną muszę więcej pracować. Pewien kolega doradził mi aby bardziej zadbać o wizerunek. Może zamówię nowe ulotki - cha, cha, cha. No ale całkiem poważnie staram się coś zmienić w pracy. Między innymi handluję na Allegro i w dziedzinie którą się zajmuję mam pewną wiedzę. Olśniło mnie i wpadłem na pomysł aby udzielać się na odpowiednim forum tematycznym pod nickiem firmowym dzięki czemu będę bardziej rozpoznawalny. Chcę występować na forum odpowiadając rzeczowo na niektóre z pytań. Mam nadzieję, że przyniesie to z czasem efekt w ilości odwiedzin na moich aukcjach. Zobaczymy co czas pokarze ale wiem, że droga będzie długa.
- po drugie primo zleciłem zabójstwo dzika widocznego na zdjęciach. Kręcił się on wczoraj od rana w obrębie naszej posesji, trwało to aż do około 17.00 gdy zastrzelił go znajomy myśliwy. Może gdyby zwierz dał się oswoić to byśmy mieli większy inwentarz ale tego już się nie dowiemy ....
- po trzecie primo dzisiejszej nocy był pierwszy przymrozek tej jesieni i niedługo patrzeć jak liście zbrązowieją i opadną.
Dobranoc
Subskrybuj:
Posty (Atom)