Jak inni ludzie w Polsce walczą i o co im chodzi: www.stopwiatrakom.eu - porozmawiaj o wiatrakach.



piątek, 28 stycznia 2011

niedziela, 23 stycznia 2011

niedziela, 16 stycznia 2011

Jarmark różności - Czacz.

Dzięki temu, że byłem w Lesznie miałem okazję pokonać jeszcze parę kilometrów aby osobiście zobaczyć czym jest Czacz.  Od dawna mnie kusiło aby pojechać do Czacza, nasłuchałem się wiele o tym jaka to rozmaitość przedmiotów przywożonych z całej Europy tam się znajduje. Wyobrażałem sobie, że pośród tej całej masy używanych sprzętów znajdzie się trochę prawdziwych antyków. Podejrzewam, że wiele osób myśli podobnie. A to rzeczywistość jest z goła inna.
Gdy ktoś się pojawi w Czaczu to pierwsze co przykuwa uwagę to gwar na głównej ulicy, dużo zaparkowanych aut, pawilony, stodoły i magazyny z towarami widoczne niemal w każdym podwórzu. Rzeczywiście pawilonów z przedmiotami do sprzedaży jest chyba ze 150 lub więcej. Jednak w każdym z punktów dominują współczesne przedmioty: meble, sprzęt AGD, RTV i niemal wszystko inne co do życia może być potrzebne.  Sam odwiedziłem około 30-40 punktów sprzedaży ale w całej tej masie dostrzegłem dosłownie kilka mogących mnie zainteresować przedmiotów. Jednak nie było tam specjalnych okazji cenowych. Moja konkluzja jest taka, że jeżeli jedzie tam ktoś w poszukiwaniu antyków to się zawiedzie podobnie jak ja.
Na szczęście we wsi jest jeden profesjonalny sprzedawca antyków który zgromadził całkiem sporą kolekcję ładnych mebli i innych wyrobów. Miło było spędzić czas i podziwiać meble barokowe, dziewiętnastowieczne oraz z początku XX wieku. Jest też tam trochę ciekawej porcelany, zegarów, lamp i drobnych przedmiotów do dekoracji wnętrz. Ów sprzedawca ma swoją siedzibę w domku z czerwonej cegły przy głównej ulicy, jego rzeczy również znajdują się w przyległej stodole i budynku gospodarczym. Cała jego ekspozycja robi bardzo dobre wrażenie. Szkoda tylko, że na tak dużą ilość punktów handlowych znajduje się tylko jedna osoba specjalizująca się w antykach. Co do cen to są takie jak w większości antykwariatów lub na Allegro. U tego właśnie Pana udało mi się kupić nocną szafkę eklektyczną z drewna dębowego - mój jedyny zakup w Czaczu. 



Na koniec kilka praktycznych rad: 
  • jadąc do Czacza waro ze sobą wziąć stare obuwie bądź gumowce bo w razie niepogody można grzęznąć w błocie. 
  • jeżeli ktoś tam będzie szukał wszelkich innych przedmiotów prócz antyków to będzie dla niego prawdziwy raj. Chcącym kupić antyki raczej polecam giełdy staroci, antykwariaty lub internet. 
  • jeżeli chodzi o poziom cen gdy znajdzie się jakiś antyk - zapobiegliwi sprzedawcy z uwagi na fakt, że raczej rzadko mają z takim towarem do czynienia wolą wyceniać te rzeczy wysoko aby przypadkiem nie stracić. 
  • jeżeli chodzi o  możliwość negocjacji cen w wypadku antyków to owszem są możliwe duże upusty ale na wybrakowanych bądź uszkodzonych przedmiotach. Rzeczy zadbane są cenione stosunkowo wysoko.
Dla chcących wiedzieć więcej polecam artykuł:  Ale czad w tym Czaczu! - gazetalubuska.pl

Chyba ?

Od jakiegoś czasu są wielkie roztopy i opady deszczu. Rzeczka jak zwykle rozlała się dookoła naszego domu na wielkim obszarze. 
SOBOTA.
Chyba nas znów zaleje woda tak myślałem o poranku gdy wyjeżdżałem do Leszna. Byłem o tym przekonany ponieważ rano zachodząc do piwnicy aby dołożyć do pieca dostrzegłem pierwsze przesiąknięcia wody przez podłogę. Później gdy już byłem w drodze to dzwoniłem do żony co kilka godzin i ona mówiła mi jak to przybywa nam wody w piwnicy. Woda powoli rozlewała się po posadzce, począwszy od miejsca gdzie mamy węgiel oraz w pomieszczeniu od strony ogrodu. Ostatecznie około południa było kilka kałuż i wilgoć na posadzce.

Ten post zacząłem pisać w sobotę, dokańczam go w niedzielę.
NIEDZIELA.
W niedzielę o poranku padało - mogliśmy się obawiać, że będzie tylko gorzej. A tu około 9.00 zaczęło się wypogadzać. Około 12.00 woda w rzeczce znacząco opadła o około 20 cm i spłynęła z okolicznych łąk do koryta rzeczki.
Chyba jesteśmy uratowani, przynajmniej na razie. Na pamiątkę mamy jeszcze kilka kałuż na podłodze i całą mokrą posadzkę. Oby udało się to wysuszyć żeby wilgoć nie poszła na mury.

czwartek, 13 stycznia 2011

Pierwsze urodziny bloga.

Chcę się pochwalić - mój blog ma prawie rok bez kilku dni.
  Powiedzmy, że dzisiaj są jego urodziny, nie wiem czy za kilka dni znajdę czas aby coś na ten temat napisać. No może nie ma za dużo do omówienia ani do chwalenia się. Bo przed kim tu się chwalić - chyba głównie przed samym sobą. W każdym razie pisanie bloga trochę mnie wciągnęło i sprawia mi przyjemność.
  Cieszy mnie także, że ludzie oglądają to co ja publikuję, przyznam szczerze, że nawet to mnie trochę przerasta gdy widzę każdego dnia jak przybywa czytelników moich wypocin. To miłe, że ludzie mnie czytają ale też po części zobowiązuje mnie do pisania. Może gdyby nie widzowie to bym pisywał rzadziej bo bywam trochę leniwy.  Jestem wdzięczny tym wszystkim osobom które zostawiają komentarze, zapewniam, że je czytam choć nie zawsze na nie odpowiadam i podkreślam, że komentarze są dla mnie ważne. Po prostu lubię gdy pojawiają się komentarze.
  Pragnę też nadmienić, że przez ostatni rok gdy sam prowadzę bloga to spędzam też trochę czasu na oglądaniu pracy innych blogerów. Najbardziej lubię oglądać blogi opatrzone dobrze zrobionymi zdjęciami - wiele fotoblogów wydaje mi się całkiem interesujących. Jednak moją pierwszą ligą w blogach są te opisujące zmagania ludzi którzy podobnie jak ja żoną zamieszkali na wsi. Wiele z tych osób podobnie jak my remontuje stare domy, zmaga się z remontem i przyrodą, czerpie z tego radość pomimo wysiłku i pewnych wyrzeczeń.  Imponuje mi gdy widzę, że inni sobie radzą i cieszę się gdy są zadowoleni z tego co robią.
  Chcę jeszcze zwrócić uwagę, że odnoszę wrażenie, że między innymi po trosze dzięki mojemu blogowi i temu pisanemu przez Panią Edytę wieś Jedliska zaistniała w sieci. Widzę obserwując statystyki, że wiele osób wpisuję słowo Jedliska w wyszukiwarkę Google.

Może wystarczy już świętowania. Życzę sobie aby dalej cieszyło mnie prowadzenie bloga i żebym nie przynudzał.
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających mojego bloga, Tomek.

czwartek, 6 stycznia 2011

Film MGŁA

  1.  Mgła (1/4) w youtube.com 
  2.  Mgła (2/4) w youtube.com  
  3.  Mgła (3/4) w youtube.com  
  4. Mgła (4/4) w youtube.com   
Przed chwilą obejrzeliśmy ten bardzo poruszający film. Film który jest bardzo skromny, a jakże silny w wymowie. To aż nieprawdopodobne jaki niesie przekaz, jak nasze państwo jest rozdrapywane na drobne w imię niskich prywatnych interesów grup uzurpujących sobie prawo do władzy. Film przedstawia wiele znanych faktów, jednak pokazuje je z perspektywy osób bezpośrednio uczestniczących w dramacie Katastrofy Smoleńskiej. Film ujawnia szereg zakulisowych rozgrywek walki i władzę, walki o zaistnienie w mediach.

Warto aby każdy Polak zobaczył ten film niezależnie od tego jaką popiera opcję polityczną. My go widzieliśmy i muszę szczerze powiedzieć, że ten film ma duże znaczenie, warto aby każdy widząc go mógł wyrobić sobie własne zdanie. 

Dzisiaj mija kolejny dzień od emisji filmu, budzi on wiele komentarzy na forach internetowych. Jeden z komentarzy szczególnie zwrócił moją uwagę, postanowiłem zacytować kilka pierwszych zdań: 
"Mgła - film arcyważny
Jeżeli ktoś ma wciąż wątpliwości co do istnienia podziału na dwie Polski, musi ten film obejrzeć. Zrozumie wtedy, że polem przez które ów przedział przebiega jest nasza, Polaków wyobraźnia. Wyobraźnia jednych wypełniona jest wciąż goryczą i bolesnym pięknem kwietniowej żałoby; drugich natomiast, znudzeniem i zniecierpliwieniem...."

wtorek, 4 stycznia 2011

W pewnym sensie nawiązanie do poprzedniego postu.

W poprzednim poście pisałem o kradzieży furtki na plebanii, tak apropos  to nie wiem czy już się nie odnalazła. W każdym razie to jest tylko wstęp otóż wczoraj okazało się że była o wiele poważniejsza kradzież we wsi. A dokładnie w naszym sąsiedztwie w domu po drugiej stronie ulicy. Na przeciw nas jest gospodarstwo z zadbanym obejściem. Ten dom nie jest zamieszkały od około 10 lat jednak ludzie o niego dbają. W każdym razie sąsiedzi zamieszkują ten dom głównie latem, przyjeżdżają z dziećmi i rodziną przy okazji zajmują się uprawą pól należących do ich gospodarstwa. Zimą zaglądają do tego domu sporadycznie. Dom jest wyposażony, w zabudowaniach gospodarczych są maszyny: ciągnik, pługi i inne oraz materiały do uprawy.
Wczoraj sąsiad przyjechał rano ze swojego domu w mieście bo przypomniał sobie, że musi podładować akumulator w ciągniku. Zobaczył, że stodoła była otwierana, są wyłamane zamki w garażach, domu i pomieszczeniach gospodarczych, zadzwonił na policję. Jak się okazało to wyniesiono mu 4 tony nawozów, kosiarkę, elektronarzędzia i przedmioty z domu.
Zastanawiające jest to, że całe to wydarzenie musiało trwać stosunkowo długo - chodzi mi o kradzież. W zasadzie jak powiedział jeden z policjantów mogło się odbyć w dzień. Dziwi nas, że nic nie widzieliśmy chociaż mieszkamy na przeciwko. Przecież ci złodzieje musieli działać w grupie, mieć transport co wiąże się z pewnym zamieszaniem.
Żona wczoraj wieczorem przypomniała sobie jak jakiś czas temu na podwórzu u sąsiadów stał traktor z przyczepą i jacyś ludzie coś robili na podwórzu. Gdy mi o tym mówiła to i ja sobie przypomniałem, że taki fakt był. Niestety nie wiemy kiedy dokładnie to było i czy nie byli to przypadkiem sami sąsiedzi. Nieraz przecież przyjeżdżają i coś robią na podwórzu. Więc całkiem możliwe, że to co pamiętamy to jakieś zdarzenie związane z aktywnością sąsiadów.
Chcę powiedzieć tylko jak łatwo pomimo bliskości posesji jest przeoczyć kradzież. Ktoś mi opowiedział przy okazji o pewnym zdarzeniu w Krakowie: pewna rodzina wyjechała na wakacje. Po kilku dniach podczas ich nieobecności pod ich dom podjechała ciężarówka z kilkoma ludźmi którzy zabrali się za wynoszenie różnych sprzętów i pakowanie ich do samochodu. Jeden z sąsiadów zapytał nawet co ci ludzie robią, a oni mu odpowiedzieli, że sąsiedzi się wyprowadzają i oni są firmą która ma przewieźć ich rzeczy na nowy adres.
Wracając do sprawy naszych sąsiadów to jeżeli zdarzenie odbywało się w dzień to jak to zwykle bywa nasze psy musiały się zainteresować całą sprawą ?

niedziela, 2 stycznia 2011

Wieczór 2 stycznia 2011

Siedzimy sobie wieczorem w domu, przed chwilą wypuściłem psy na ostatni popas dzisiejszego dnia. Dzisiaj mija ostatni dzień świątecznej laby. Jutro trochę grubsi wrócimy do pracy, nie będzie to łatwe: raz, że człowiek jest nieco cięższy, a dwa, że po dniach wolnych człowiek jest trochę rozleniwiony.
Dzisiaj aby odrobinę się rozruszać postanowiliśmy korzystając z ładnej pogody wybrać się na spacer po ośnieżonych polach. Dobrze, że ubraliśmy wysokie buty, bo zaspy były psom po jajka i w innym wypadku musieli byśmy zawrócić do domu. A tak odpowiednio ozuci przeszliśmy przez pola, drogą za wsią spory kawałek. To był ładny słoneczny dzień, światło odbijało się od śniegu i było bardzo jasno, wycieczka była przyjemna. Jednak idąc tak przez zaspy gdy nogi nam się zapadały w śniegu przypomniałem sobie jak to kiedyś moja mama codziennie z Jedlisk szła około 3 km na pociąg do Wierzbicy aby dojechać do pracy. Dla nas spacer był przyjemnością ale gdyby to był codzienny obowiązek to zastanawiam się czy dzisiaj znalazło by się dużo tak wytrwałych i zdeterminowanych osób.
Wracając jednak do naszego spaceru to doszliśmy do wsi i postanowiliśmy sprawdzić na kościelnej tablicy ogłoszeń kiedy mamy kolędę. Przy kościele spotkaliśmy starszego pana który jak się okazało szukał furtki z ogrodzenia od plebanii i pytał nas czy jej przypadkiem nie widzieliśmy gdzieś po drodze. Dziwna sytuacja, jak się okazuje to ktoś podczas sylwestrowego szaleństwa ją wymontował i że tak powiem uprowadził. Podobna sytuacja wydarzyła się w zeszłym roku ale dało się odnaleźć furtkę następnego dnia za kościołem. Dzisiaj mija drugi dzień, a furtki nie ma, nawet ksiądz pytał o nią dwukrotnie parafian podczas wczorajszej i dzisiejszej mszy. Nie chcę komentować sprawy ale w pewien absurdalny sposób jest ona śmieszna - nierealna, dziwne jakimi ścieżkami chadzają myśli "sprawców", co ich motywowało prócz głupoty.

A oto miejsce po zniknionej furtce.
FURTKOWYM SKRYTOKIDNAPEROM MÓWIMY STANOWCZE NIE !!


Dopisek dla ciekawych historii ze zniknioną  furtką:
  • dzisiaj jest 07.01.2011 - furtki wciąż nie ma. 
  • wczoraj - 11.01.2011 - furtka dalej była nieobecna. 
  • dzisiaj - 16.01.2011 - podczas spaceru z psami stwierdziłem oficjalnie, że furtka wróciła na miejsce.