Jak większość - przetrwaliśmy ostatnią wichurę w miarę bez szwanku. Obraz i stan naszej posesji nie uległ istotnej zmianie ani otoczenie specjalnie też nie ucierpiało.
Jednak nie obeszło się bez pewnych ran.
- po pierwsze wiatr około godziny dziewiątej rano powalił starą wierzbę i przewrócił ją na most całkowicie blokując przejazd na drodze wiodącej koło naszego domu, przy tym upadające drzewo uszkodziło linię energetyczną.
- po drugie nie mieliśmy prądu przez ponad 12 godzin w związku z upadkiem wspominanej wierzby. Aby nie doprowadzić do wygaśnięcia pieca i wychłodzenia domu podłączyłem agregat. Na początku wydawało mi się, że po krótkim czasie naprawią uszkodzone druty, jednak awarię usunięto około godziny 22.30.
To była pierwsza w sytuacja od kiedy sprowadziliśmy się na wieś, że tak długo nie mieliśmy zasilania z sieci. Dobrze, że kiedyś kupiliśmy własny agregat i teraz on się sprawdził - udało się nam dzięki jego pracy podtrzymać funkcjonowanie pieca CO, lodówki i mieliśmy światło w domu po zapadnięciu zmroku. Szkoda tylko, że benzyna jest taka droga.
Ogólnie to ja lubię być samowystarczalnym i niezależnym, oprócz agregatu zaopatrzyłem nas kiedyś w turystyczną kuchenkę na gaz, która pozwoliła nam w "tym krytycznym dniu" na przygotowanie obiadu (nasza domowa kuchenka jest na prąd).
Tak więc żyjemy sobie i mamy się jako tako, a drewno ze zwalonej wierzby się przyda aby w przyszłym roku ogrzało nam kilka pomieszczeń- w przyrodzie nie ma tego złego ...
Trudno jest napisać coś znaczącego, na pewno nie stworzę swoim blogiem strzelistego aktu. Będą tu zawarte moje spostrzeżenia, głupie myśli oraz inne takie tam. Ogólnie to subiektywna "relacja z życia" widziana po mojemu.
U nas prądu nie było ponad 15 godzin. To znaczy był - jedna faza się uchowała, ale wszystkiego do jedynego, działającego gniazdka w łazience podłączyć nie sposób...Poza tym po Ksawerym na naszej północy bez zmian. Tylko postanowiliśmy agregatk kupić:-)))
OdpowiedzUsuńAsia
U nas też na szczęście nie było większych szkód spowodowanych przez wiatr.
UsuńChociaż było groźnie, powaliło drzewo o którym pisałem, a na drodze krajowej przewracało reklamy i płoty przeciwśniegowe.
Bardzo niebezpieczna sytuacja wydarzyła się gdy moja żona jechała po zakupy, przy zjeździe do miasta. Przed Anetą jechały dwa samochody, nagle silny podmuch wiatru porwał w powietrze ogromną reklamę marketu i rzucił nią na pierwszy z samochodów. Tablica reklamowa przeleciała następnie przez drogę i wylądowała w polu rozbijając się przy tym na kawałki.
Auto na które spadła tablica zostało zniszczone, na szczęście dla jadącego kierowcy nic się nie stało. Aneta opowiadała, że sama się bardzo wystraszyła, a ten człowiek jak wychodził z auta to aż cały drżał.
Agregat się przydaje, wcześniej to używaliśmy go okazjonalnie do prac w ogrodzie, głównie do pompy przy studni. W zasadzie gdyby nie taka sytuacja jak ostatnio to agregat nie byłby w pełni wykorzystany, jednak warto mieć takie urządzenie.
Pozdrawiam, Tomek.
My jesteśmy przećwiczeni, w centrum często brakowało prądu. W zeszłym roku kupiliśmy nieco większy agregat gdyż stary nie dawał rady i aby napompować wodę trzeba było resztę domu wyłączać. Stary agregat wywieźliśmy do Jedlisk tak na wszelki wypadek :-)
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie odkąd mamy nowy skończyły się przerwy w dostawach pądu. Nawet w tą wichurę nic się nie działo.
W Jedliskach natomiast prądu brakowało przez 4 dni . Dogrzewamy hacjendę prądem , więc martwiłam się że mogą nadejść mrozy i rury popękają. Jednakże wszystko już do normy wróciło :-)
Pozdrawiam Edyta
Jak telefonowałem do zakładu energetycznego to zanim dobrnąłem do konsultanta musiałem wysłuchać całą litanię o planowanych wyłączeniach prądu i bieżących awariach - mówili tam między innymi o tym, że Jedliska z powodu silnych wiatrów mają profilaktycznie wyłączony dopływ zasilania.
UsuńNa szczęście nie było mrozów aż tak dużych żeby w budynkach mogła woda zamarznąć.
My nasz agregat mamy stosunkowo od niedawna i jak do tej pory to głównie on stał w piwnicy i obrastał kurzem.
Oby do wiosny :-)
U nas było jakoś bezproblemowo. Te górki Izerskie zasłoniły nas chyba od Ksawerego. Połupał pokrywą od śmietnika, poroznosił plastikowe śmieci po całym obejściu... Przerwa w prądzie półgodzinna. A agregat też mamy. Chociaż cieszę się, że do tej pory nie musieliśmy go używać w tego typu okolicznościach.
OdpowiedzUsuńMy nie mamy zasłony gór niestety - szczere pole dookoła.
UsuńAgregaty się przydają ale oby jak najrzadziej były używane ;-)
Pozdrawiam, Tomek.
U nas tylko wiuwało. Nawet w okolicy, jak się okazało, nie było większych szkód. Podobnie jak u Agniechy, miałam nieco śmieci z żółtego pojemnika- cóż, zgniecione butelki PET ładnie latały :)
OdpowiedzUsuńU nas latało trochę po polach płotów przeciwśniegowych, gałęzi i reklam.
UsuńAle ogólnie nie było groźnie.
Pozdrawiam, Tomek :-)