- Po pierwsze w ostaniach tygodniach trafiłem do szpitala na 2,5 dnia z powodu tak zwanej kolki nerkowej. Po prostu pewnego ranka obudziłem się jak zwykle z tą tylko różnicą, że okropnie mnie bolało w okolicy brzucha. Ból był tak wielki, że zdecydowałem się zadzwonić do lekarza rodzinnego, niestety nie dojechaliśmy do przychodni bo w połowie drogi ból tak się wzmógł, że to co było wcześniej można przyrównać jedynie do skromnego preludium. Zawróciliśmy z żoną ostatecznie do szpitala i tak wylądowałem na oddziale chirurgicznym. Tak przestałem być dziewicą w temacie hospitalizacji i mogę powiedzieć, że zaliczyłem swój pierwszy pobyt w szpitalu w wieku 39 lat. Utknąłem tam na pewien czas, przy okazji poznałem Krzysia - ale o tym opowiem w osobnym akapicie.
- Krzysiek.... cdn.
- Niestety przed dwoma dniami stała się rzecz straszna, zmarł nam wujek. Nie chcę wspominać jaką był osobą bo wszyscy go bardzo kochaliśmy, a jego małżeństwo z ciocią które udanie trwało przez dziesiątki lat to też osobna historia. Pragnę jedynie nadmienić o tym w tak publicznym miejscu jak blog ponieważ nachodzi mnie refleksja, że to już jedna z ostatnich osób które zasiedlały po wojnie Tany - Jedliska. Uświadomiłem sobie, że ze śmiercią ludzi z tego pokolenia zniknie pamięć o dawnych mieszkańcach którzy tworzyli tą wieś: o ich sprawach, wcześniejszym życiu na Wschodzie, o ich gehennie na Wołyniu gdzie byli mordowani przez UPA i o tym jak musieli opuścić swoje rodzinne strony aby wybrać niepewny los na "ziemiach odzyskanych". Będąc na pogrzebie dzisiejszego dnia dostrzegłem nieopodal kaplicy na cmentarzu grób księdza który zmarł w 1945 roku, z opisu na jego tablicy nagrobnej wynikało, że był przed wojną proboszczem na Wołyniu w mieście Rokitno. To są okolice skąd pochodzą moi nieżyjący już dziadkowie. Uzmysłowiłem sobie dobitnie, że prywatna historia wielu tych ludzi staje się zamkniętą kartą, kartą której nikt nie opisał. Jak większość osobistych losów pojedynczych ludzi zostanie zupełnie zatarta.
Trudno jest napisać coś znaczącego, na pewno nie stworzę swoim blogiem strzelistego aktu. Będą tu zawarte moje spostrzeżenia, głupie myśli oraz inne takie tam. Ogólnie to subiektywna "relacja z życia" widziana po mojemu.
sobota, 24 lipca 2010
Kilka spraw.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Losy ludzi przesiedlonych zostały opisane w niejednej książce, sama przeczytałam ich kilka. Masz rację co do jednego, za mało rozmawiamy o dawnych czasach z najstarszymi członkami naszych rodzin, a przecież to ich losy powinniśmy znać jak najlepiej, a nie książkowe opowieści. Tylko czasem bywa tak, ze ludzie nie chcą wracać do przeszłości, jeśli ona jest bolesna i straszna. To trudne tematy, które potrzeba odpowiedniego czasu i miejsca, nie zawsze jest to dane, a tymczasem bliscy odchodzą..
OdpowiedzUsuń