Jak inni ludzie w Polsce walczą i o co im chodzi: www.stopwiatrakom.eu - porozmawiaj o wiatrakach.



czwartek, 30 czerwca 2011

Bocian na szczęście.


Już od kilku dni obserwuję bociana przysiadającego na jednej z lamp ulicznych nieopodal naszej posesji i dzisiaj po raz pierwszy udało mi się zrobić jemu zdjęcie. Niech będzie bocian na szczęście !

Dzisiaj za sprawą ulewnego deszczu wróciłem szybciej do domu.  Planowaliśmy z rodziną wybrać się jutro do Bytomia na giełdę staroci (www.jarmark.bytom.pl) ale po sprawdzeniu pogody okazało się, że jutro będzie tam lało więc z wyjazdu nici.

Ze spraw bliższych to nasz Kacerz ma kolejną ruję, niestety wbrew wcześniejszym planom i tym razem nie udało się nam jej wykastrować na czas i owocem tego mamy bardzo rozśpiewane noce i zasikane krzesło w korytarzu na dole.
Co do ogłoszenia na szczycie bloga o kociętach od Kocicy zewnętrznej do rozdania to udało nam się pozbyć troje, czworo wciąż czeka na oddanie. Dzisiaj co prawda moja mama dumnie zadeklarowała, że jej znajoma weźmie jednego kocurka. I wszystko byłoby dobrze ale Kocica dwa dni temu wyprowadziła gdzieś swój przychówek i ślad po kociej młodzieży zaginął. Kocica jedynie samotnie pojawia się w porach karmienia. Gdy mamie powiedziałem o tym fakcie to zdecydowaliśmy, że będziemy trzymać znajomą w oczekiwaniu, może koty same wrócą. Ja tym czasem po powrocie z pracy udałem się na ich poszukiwanie w najbliższej okolicy i odniosłem sukces. Okazało się, że są z kocicą w stodole u sąsiadów po drugiej stronie ulicy - jakie były wygłodniałe, rzuciły się na jedzenie jak stado lwów.
Zdecydowaliśmy z żoną, że nie będziemy ich odławiać i przynosić do domu, jedynie jutro wylosujemy kocurka do znajomej mamy przy okazji porannego posiłku przy stodole. Zdecydowaliśmy, że będziemy im donosić posiłki koło stodoły.
Podejrzewamy, że Kocica wyprowadziła młode z domu ponieważ nasz pies Amik bardzo im dokuczał: nie pozwalał przebywać na podwórzu, atakował je tak jak by chciał je upolować, pilnował przy kocim wyjściu z piwnicy. Możliwe, że Kocica odczytała to jako zagrożenie i wyprowadziła młode w jej zdaniem bezpieczniejsze miejsce. W każdym razie nie było wcześniej problemów ponieważ kocięta przebywały w piwnicy którą podzieliłem na dwa dominia: kocie i psie zupełnie niezależne od siebie z osobnymi wejściami. Niestety na podwórzu nie potrafię wydzielić odrębnych stref wpływów więc interesy psów i kotów przenikają się wzajemnie, a że nie są zbieżne to powodują konflikty.  W zeszłym roku przy okazji poprzedniego miotu wymyśliłem nawet pewną protezę - karmnik dla kotów na drzewie który do dzisiaj istnieje i sprawdza się przy karmieniu kocicy. Możliwe, że jak pozostaną jakieś kocięta to matka je do nas przyprowadzi i nauczy korzystania z karmnika.

2 komentarze:

  1. Z doświadczenia (zresztą w tej kwestii raczej smutnego, wiejskiego) wiem że kotkę trzeba będzie wysterylizować, ponieważ nowe śliczne kociaki będą się bardzo regularnie pojawiać. Najlepsza rzecz jaką dla kotki i kocura można chyba uczynić to je wysterylizować... Szczerze mówiać mam nadzieję, że kiedyś będzie to obowiązek prawny właściciela kota lub psa. Dobrze że Panu udało się znaleźć dobre domy dla tych kotków. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, dzięki za komentarz.
    Mamy też wielkie plany wysterylizowania Kocicy zewnętrznej ale zostały one nieco przesunięte w czasie. Powodem jest to, że wyprowadziła kocięta i zajmuje się nimi. Ale jak tylko podrosną lub zostaną rozdane to zafundujemy jej ten zabieg.
    W zasadzie ten kot nie jest nasz - wprowadził się tylko do nas jakiś czas temu. Próbowaliśmy nawet zdobyć pieniądze w gminie na sterylizację bo ponoć jest taka pula dla osób które przygarnęły bezdomne koty. Ładnie to wygląda w deklaracjach ale w praktyce urzędnicy wolą przejadać środki na własne premie i trzynastki.
    A tak przy okazji to moim zdaniem pomysł wprowadzenia obowiązku sterylizacji jest niewykonalny. A nawet gdyby komuś to się udało to takie prawo mogłoby zaowocować po pierwsze próbami jego omijania, a po drugie wiele osób mogłoby porzucić koty w obawie przed niepotrzebnym wydatkiem.
    Pozdrawiam,
    Tomek.

    OdpowiedzUsuń