Jak inni ludzie w Polsce walczą i o co im chodzi: www.stopwiatrakom.eu - porozmawiaj o wiatrakach.



czwartek, 24 lutego 2011

Blog czasami się przydaje.

Wczoraj miałem okazję się przekonać o praktycznej stronie blogowania.
Od około tygodnia mamy ostry nawrót zimy, nocą temperatury spadają do -15 'C, a w dzień oscylują około -10. Pamiętam jak około 13 lutego w niedzielę widziałem sąsiadkę niosącą bazie - myśleliśmy wszyscy o wiośnie. A tu jak już wspomniałem mamy zimę tyle, że bez śniegu.
W każdym razie nawiązując do pierwszego zdania chcę powiedzieć, że z ciekawości sprawdziłem moje wpisy w blogu z analogicznego okresu zeszłego roku. Niestety były tam wpisy z zimą w tle aż do marca. Może to żadne pocieszenie, a nawet zmartwienie. Zima ostatnimi laty zwykła atakować najzacieklej w lutym. Taka to korzyść z blogowania, że mogłem sobie sprawdzić jak to było w zeszłym roku.

niedziela, 20 lutego 2011

Niedziela.

Jeszcze tydzień temu wydawało się, że nadchodzi wiosna, a tu nawrót zimy. Mam nadzieję, że nie zasiedzi się nam menda zbyt długo.
Mimo zimnego wiatru, takiego, że aż skóra na twarzy pękała udało mi się dzisiaj zaliczyć spacer z psami w polach. Przy tym dzień był ogólnie pracowity. Zrobiłem sobie taki dzień gospodarczy, inaczej zwany "dniem gdzie chłop w dom". W każdym razie udało mi się również trochę pogrzebać i naprawić.
  • po pierwsze naprawiłem światło w jednej z łazienek - samodzielnie i bez wzywania elektryka. Po prostu wszedłem na drabinę, oczyściłem styki w lampie na suficie i pomogło. 
  • po drugie przepchałem syfon w umywalce w tej samej łazience. Po prostu przeszkadzało mi jak po opłukaniu maszynki do golenia w stojącej wodzie pływało coś na kształt drobin pieprzu w rosole. 
  • po trzecie naprawiłem zamek w bibliotece w jednych z drzwiczek. 
  • po czwarte w tej samej bibliotece zamontowałem wreszcie uchwyty do drzwiczek. 
Przy pracy w ulepszaniu biblioteki bardzo  mi pomagał Kacerz za co jestem mu wdzięczny. Po prostu nie ma to jak pomocna kocia dłoń.












sobota, 5 lutego 2011

Nieprzewidziana robota.

Chciałem odpocząć dzisiejszego wieczoru, właśnie zszedłem do piwnicy aby wypuścić psy i nakarmić koty. Przy okazji jak zwykle wieczorem zajrzałem do pieca, zawsze sprawdzam czy nie brakuje węgla w podajniku i czy aby nie ma za dużo popiołu.
Po otwarciu drzwiczek paleniska zobaczyłem, że piec prawie wygasa, palenisko było co prawda pełne węgla tak, że aż się usypywał ale ognia było tyle co ze świecy i temperatura niska. W pierwszej chwili się trochę zląkłem czy aby piec się nie psuje, już wczoraj słyszałem dziwne dźwięki i podobnie było trochę niedopalonego węgla. Wczoraj zmieniłem nieco ustawienia w sterowniku i wydawało mi się, że problem znikł. Niestety dzisiaj to samo, bałem się też, że może węgiel jest jakiś wybrakowany.
Po chwili namysłu przyszło mi jednak do głowy, że może w rurze doprowadzającej powietrze do paleniska zebrał się drobny popiół i pył i to spowalnia spalanie. Trochę to dziwne ponieważ rurę czyściłem jesienią i wydawało mi się, że będzie czysta do końca sezonu jak to zwykle bywało. Jednak ostatnio zakupiłem trochę czeskiego węgla który jest nico tańszy ale też daje odrobinę więcej popiołu. W każdym razie zaczęła się robota: czekało mnie wygaszenie pieca, rozbiórka paleniska, przy okazji czyszczenie wszystkich kanałów dymowych oraz czyszczenie komina. Sobotni wieczór to nie najlepsza pora na takie prace bo człowiek chce odpocząć ale cóż było począć.
I tak przyszło mi chcąc nie chcąc wziąć się za robotę bo gdybym sobie odpuścił to i tak najpewniej piec by zgasł no i musiał bym zarwać niedzielę. W każdym razie po rozebraniu paleniska rzeczywiście okazało się, że jest popiół w rurze powietrznej. Bawiłem się w kotłowni prawie 1,5 godziny, umazałem się cały sadzą, przy okazji posprzątałem na podłodze i w okolnicy pieca, poszedłem na strych i przeczyściłem komin, jak już byłem brudny to nie bałem się i wytrzepałem materace od psów. Po wszystkim wyniosłem prawie 25 - litrowe wiadro z popiołem i sadzą. Ogólnie zdrowa i brudna wiejska robota ale za to wiem, że nie zgaśnie nam już piec w najbliższych miesiącach, mamy w nim czyste przewody oraz komin - sam trochę kominiarzę jak trzeba. No i kundle mają odświeżone wyrka.
Do następnego razu ...

czwartek, 3 lutego 2011

Najbardziej zagrożone przestępczością miejsce w Polsce.

Rzadko oglądamy seriale, ja osobiście mam serialowstręt. W każdym razie kilkakrotnie zdarzyło nam się obejrzeć "Ojca Mateusza" którego ja nazywam Ojcem Kosmateuszem ewentualnie Konfideuszem.

Co najważniejsze, przechodząc do sedna chcę ogłosić całej Polsce, że to NIE ŁÓDŹ, NIE KATOWICE, A SANDOMIERZ jest najbardziej zdominowanym przez przestępczość miejscem w Polsce. Tyle ile tam jest zabójstw, wymuszeń i kradzieży, a wszytko najcięższego kalibru, nigdzie w Polsce chyba tak niem ma. Współczuję mieszkańcom Sandomierza - kto by pomyślał, że w tak pięknym i z pozoru spokojnym mieście gnieździ się tyle zła. Aż strach pomyśleć....