Już od jakiegoś czasu planowaliśmy, że będziemy zbliżać ku sobie nasze psy. Jednak jak do tej pory tylko o tym mówiliśmy, zawsze albo nie było czasu albo czekaliśmy aż Daisy nabierze sił.
Dzisiaj o poranku coś mnie natchnęło, trzeba działać, coś jak z "wprowadzaniem koni do przyczepy" , najlepiej z marszu. Zdecydowałem, że przymknę Daisy w pomieszczeniu koło wyjścia na ganek. Po czym wyprowadziłem Amika i Lusię na smyczach i gdy byli już na ganku to uwolniłem Daisy. Oczywiście cała trójka była w kagańcach. Szkoda, że nikt prócz mnie nie widział tej chwili martwej ciszy jak wszystkie trzy psy stanęły obok siebie na ganku. Po chwili zaczął się rwetes bo Amik i Lusia po pierwszym zaskoczeniu zaczęli szczekać. Daisy stała w tym czasie jak słup.
Szybko sprowadziłem Lusię i Amika na dół i przywiązałem Amika przy podstawie schodów na ganek.
Wróciłem z Lusią po Daisy która wciąż stała na ganku, przypiąłem Daisy do wolnej smyczy i sprowadziłem obydwie "dziewczyny" na dół i kierowałem się do bramy i na drugą stronę ulicy. Szło opornie bo Amik cały czas wył i szczekał, a Daisy i Lusia były trochę wystraszone. Ale gdy wyprowadziłem suczki na drugą stronę ulicy, gdzie za domem od sąsiada Amik nas już nie widział to "dziewczyny" się trochę uspokoiły i wyluzowały. Pozwoliłem suczkom się trochę obwąchiwać i poluzowałem smycze. Okazało się, że suczki pomimo pewnej nerwowości zachowywały się całkiem poprawnie, tolerowały się wzajemnie. Pozwoliłem im trochę pochodzić po łące za domem sąsiada. Po czym wróciłem z nimi po Amika. Gdy już byłem koło ganku to uwolniłem ze smyczy Daisy i przypiąłem Amika. Poszedłem z całą trójką na ich pierwszy wspólny spacer na łąkę za naszym domem. Po kolei luzowałem ze smyczy któregoś psa tak żeby dwa były przypięte, a jeden biegał luzem. Ogólnie to poszło gładko, nawet się zdziwiłem, że psy - cała trójka zachowywała się bardzo poprawnie względem siebie. Spacer był udany.
Przed południem zdecydowałem się aby wszystkie trzy psy wprowadzić razem do piwnicy aby zobaczyć jak się będą względem siebie zachowywać. Wprowadziłem je na wszelki wypadek w kagańcach. Psy były spokojne i tolerowały się wzajemnie, nawet mijanki w drzwiach i wzajemna bliskość nie spowodowała specjalnych kłopotów.
Tego dnia odbyłem jeszcze trzy integracyjne spacery, na następnych spacerach tylko jeden z psów był na smyczy, a dwa chodziły luzem. Nawet zrobiłem w ten sposób, że tylko Amik był w kagańcu, a suczki chodziły bez krat na pyskach.
Później robiłem kilka zmian przy smyczy.
Kulminacją dnia była wspólna kolacja w piwnicy.
Były też pod koniec konsumpcji mijanki przy miskach.
Około 21.00 czeka dzisiaj psy ostatni wspólny spacer. Jeszcze kilka dni to pozwolę psom aby wspólnie spały w piwnicy (w kotłowni), zbuduję tylko wcześniej odpowiednie legowisko dla trojga.
Ogólnie muszę powiedzieć, że sukces dzisiejszego dnia przerósł moje oczekiwania i napełnił nas nadzieją, że nasze psy będą żyły ze sobą w zgodzie.
No to świetnie, najtrudniejsze macie za sobą, przełamane pierwsze lody. Gorzej gdyby któraś z suk próbowała wyeliminować konkurencję na samym początku, ale i wtedy nie byłoby wszystko stracone. Myślę że suki się bardzo zaprzyjaźnią. Ja miałem trudniejszą sprawę. Do 4 letniej amstafki przyprowadziłem około roczną mix pitbullkę. Mimo, że amstafka próbowała na początku nową przybyszkę zwyczajnie udusić, po pewnym czasie wytworzyła się między nimi bardzo silna więź, nawet spały przytulone do siebie.
OdpowiedzUsuńŚmierć amstafki była traumą dla pitbullki, płakała jak człowiek, minął rok, a ona czasami nadal szuka jej w domu...
My obawialiśmy się z kolei, że Amik i Lusia będą łącznie atakować Daisy. Mamy taką obawę ponieważ Amik i Lusia są wyjątkowo ze sobą zżyci - dobrze dopasowani. Chociaż każde z osobna nie ma specjalnie złych zamiarów względem Daisy to jednak razem mogą dla niej stanowić zagrożenie.
UsuńJednak obserwując zachowanie psów mamy przeświadczenie, że wszystko będzie dobrze.
Zwierzęta potrafią być ze sobą zżyte, tak jak ludzie. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że zwierzęta potrafią się przyjaźnić.
Jeżeli na początku nie było agresji, to myślę że przyjmą Daisy do stada, byleby ich nie poganiać. Same suki ustalą, która z nich jest alfa.
UsuńWidziałem łączenie z konieczności psów w schronisku. Nie było czasu na dłuższą analizę zachowań, ani boksów do wyboru. Trzeba było gdzieś nowego przybysza umieścić. Bardzo rzadko dochodziło do agresji, która doprowadzała do gryzienia, a warunki były znacznie trudniejsze niż Wy macie. Także widzę przyszłość trójki w jasnych barwach. :)
Dzięki za słowa wsparcia :)
UsuńPozdrawiam, Tomek.
Jestem pod wrażeniem Twojego przemyślanego działania. Teraz już wszystko powinno pójść z górki.
OdpowiedzUsuńA Daisy ma fajne ubranko :)
Na szczęście Daisy nie jest niewolnikiem mody i nosi po prostu to co jest dla niej wygodne nie patrząc, że krój jest trochę jakby pase no i rozmiar nie do końca psuj ;)
UsuńNo, o sie Panu Psu trafiło - dwie damy do towarzystwa!
OdpowiedzUsuńZdjęcia prawie wiosenne.
Zieleń na polach po prostu napawa optymizmem.
Zdrowia i ciepła wszystkim życzę.
Wiosnę czuć w powietrzu, u nas nawet krokusy zaczęły się przebijać - muszę zrobić zdjęcie na tą okoliczność. Amik też intensywnie gubi sierść, jak go dzisiaj uczesałem to na poduszkę by wystarczyło.
UsuńCiszę się, że jest ciepło bo to napawa optymizmem. Boję się tylko żeby rośliny nie wystartowały za szybko bo potem przymrozki mogą je zniszczyć.
Pozdrawiam prawie wiosennie,
Tomek :)
Psy psami, sukces sukcesem, ale jaka wspaniała piwnica! O bogowie! Zazdrość mnie żywcem pożera.
OdpowiedzUsuńAż wstyd się przyznać ale piwnice to mamy wielkie - na sali gdzie karmiłem psy to na 20 do 23 mlecznych krów by miejsca wystarczyło.
UsuńChociaż przyznam szczerze, że ostatnio wpadłem w kompleksy zwiedzając piwnice pod jednym z pałaców w okolicy bo były większe i wyższe.
A ja tego niebieskiego traktoru zazdraszczam :-)
Pozdrawiam, Tomek