Gdy pisałem poprzedni ze swoich postów pt: "
Szron o poranku" to nie opisałem następstw mrozu które przeżywamy do dzisiejszego dnia. I chyba sprawa piątkowego mrozu będzie jeszcze długo odciskać swoje piętno. W każdym razie ów z pozoru niewinny, jesienny przymrozek przyniósł nam do domu, a ściślej do domu moich rodziców przyniósł Bandę Czworga.
A tak na poważnie to od wielu dni wcześniej moi rodzice dokarmiali wraz z innymi działkowiczami kocicę która miała młode w sąsiedztwie ich ogródka. Kocica wykociła się na jednej z opuszczonych działek w miejskim ogrodzie działkowym, gniazdo zrobiła w wysokiej trawie. Kocięta urodziły się późno więc były narażone na złą pogodę i na domiar złego był to bardzo liczny miot bo urodziło się ich osiem. Niestety koty były na tyle małe, że jeszcze same nie jadły. Co kilka dni nocą gdy były przymrozki to umierało jedno z kociąt. Nie pomagało za wiele nawet prowizoryczne schronienie dla kotów w formie budy z plastykowego pojemnika z wyściółką z polaru do którego koty nauczyły się wchodzić na noc.
Decydującym momentem był piątkowy przymrozek po którym mój ojciec znalazł jedno z kociąt poza "budą" leżącego w szronie prawie bez oznak życia. Przyniósł kotka do domu, rodzice zawinęli kociaka w ciepły szalik i położyli w pobliżu grzejnika.
Gdy przyjechałem do pracy to widziałem jak ten kotek leży prawie martwy, kupiłem małą strzykawkę oraz kocie mleko. Napoiliśmy go trochę, powtarzaliśmy pojenie co dwie godziny i ostatecznie kotek ożył i ma się całkiem dobrze.
Tego samego dnia wraz z ojcem pojechaliśmy do ogrodu i zabraliśmy pozostałe kocięta do domu moich rodziców. Niestety nie udało się odłowić kocicy. Decyzję o zabraniu kociąt podjęliśmy głównie w obawie o ich nikłe szanse przetrwania ze względu na coraz chłodniejsze noce. Przy tym było nam o tyle łatwo, że w ostatnich dniach przed przeprowadzką kocięta powoli zaczynały samodzielnie jeść. Ostatecznie z wychłodzenia zginęły trzy kotki, pięć przeżyło, jednego przygarnęła rodzina z dzieckiem która ma ogródek blisko moich rodziców, pozostałe cztery to Banda Czworga która pomieszkuje w kuchni pod okiem mojej mamy.
Zdjęcia kociąt w ich pierwotnym gnieździe, widoczny jest tu łaciaty kotek który otarł się o śmierć.
Od blisko tygodnia są w domu moich rodziców i mają się świetnie, rządzą kuchnią, a teraz powoli opanowują podwórze.
|
To jest pudełko w którym zazwyczaj sypiają, nie daj boże gdy ktoś się pojawi w pobliżu to zaraz się budzą i nie można się od nich uwolnić, "wrzeszczą" i domagają się posiłku, spacerów po kuchni oraz obowiązkowej zabawy. |
|
Wspólny posiłek na podwórzu. |
|
A to bohater który otarł się o śmierć, a teraz jest chyba największym pieszczochem z całego rodzeństwa. |
|
|
Kociaki są zabawne, zdrowe i bardzo towarzyskie, ogólnie to jest z nimi trochę zamieszania ale to przyjemne zamieszanie. Jednak jak by nie było słodko to musimy znaleźć dla nich kogoś komu będziemy mogli je rozdać.
Więc gdyby ktoś chciał przygarnąć któregoś ze słodziaków to będziemy wdzięczni, kotki są do rozdania za darmo, a nawet w promocji z niewielką wyprawką (porcja karmy kociej jako wiano).
Wszystkich zainteresowanych proszę o kontakt pod adresem leokadia141(mapa)wp.pl