Jak inni ludzie w Polsce walczą i o co im chodzi: www.stopwiatrakom.eu - porozmawiaj o wiatrakach.



sobota, 6 lutego 2010

Moje wczesniejsze próby z blogiem.

Kilka lat wcześniej przeżywałem swoją fascynację blogami. Czytałem posty kilku użytkowników, nawet sam postanowiłem zacząć pisać coś swojego. Założyłem blog Jedliska na Interii, dokonałem kilku wpisów ale później w związku z dużą ilością pracy, prowadzonym remontem domu, a także skomplikowaną obsługą postów w interia.pl zarzuciłem mój pierwszy blog. Mam nadzieję, że obecny będzie czymś bardziej trwałym. Piszę go bardziej dla samego siebie aby pamiętać jakie zdarzenia wywierają wpływ na moje życie.
Postanowiłem skopiować zawartość mojego pierwszego blogu, poniżej będzie jego treść. Dzisiaj może patrzę nieco inaczej na pewne sprawy i myślę, że to co piszę teraz nieco różni się od formy pierwotnej. W każdym razie o niektórych z rzeczy jakie zamieszczałem kiedyś dzisiaj bym nie napisał, choćby sprawa z "ebay". W imię szczerości jednak zdecydowałem zamieść kopię bez cenzury.



  1. 2006-11-28 Początek.
    To mój pierwszy wpis: mam nadzieję, że na tym się nie zakończy. Jednak nie wiem czy wystarczy mi zapału.Raczej nie stworzę moim blogiem wiekopomnego dzieła. Będą tu głównie zapiski z moich podróży, spostrzeżenia i głupie myśli które właśnie przyjdą mi do głowy. Nie będę prowadził regularnych wpisów.To tyle o sobie i planach na przyszłość. Reszta będzie narastać w maire natchnienia.


  2. 2006-11-28 Ja i mój wierny samochód w Innsbruk'u - listopad 2006. Po raz pierwszy byłem w Alpach, co prawda tylko przez dwa dni. Pierwszy raz w życiu widziałem tak duże góry. Zrobiło to na mnie wrażenie. Podobało mi się zwłaszcza nocą gdy dojeżdżałem do Innsbruku a dookoła mnie widziałem mroczne cienie wielkich gór. Później gdy boczną drogą z sąsiedniej miejscowości dojeżdżałem do miasta pokonując szereg zakrętów na krętej górskiej szosie. Nagle moim oczom ukazała się nocna panorama miasta widziana z góry. Był to zaiste piękny widok, żałuje, że nie miałem statywu żeby zrobić dobre zdjęcie w ciemności. Na drugi dzień rano gdy opuszczałem miasto góry były osnute chmurami, na szczytach zalegał śnieg. Jechałem w stronę Monachium, obrałem boczną drogę żeby obejrzeć ciekawe widoki. Niestety zawróciła mnie austriacka policja ponieważ tego dnia na drodze którą jechałem spadł śnieg. Dla tego, że ciągnąłem przyczepkę zostałem zawrócony na autostradę. Zawracano w ten sposób wszystkie auta ciężarowe oraz samochody z przyczepami. Szkoda, chociaż muszę przyznać, że policjanci byli bardzo mili.

  3. 2006-11-28 Ebay
    Dzisiejszej nocy wygrałem aukcje w Ebay. Sprawa jest o tyle intrygująca, że zakupiłem przedmioty dużej wartości dosłownie za grosze. Sprzedawca ma siedzibę w Niemczech w Bonn. Są to dwa piękne meble z końca XIX wieku, bardzo dobrze zachowane i dekoracyjne. Niejednokrotnie już kupowałem podobne rzeczy, częściej jednak przegrywałem w takich aukcjach. Jednak dzisiaj mi się wyjątkowo udało. W zasadzie to taki dobry wynik (dla mnie) był możliwy z winy sprzedającego. Człowiek ten ustawił zakończenie aukcji na godzinę 01.00 w nocy. Nie wiem co go do tego natchnęło, jednak okupił swój błąd stratą wielu Euro.
    Jestem teraz bardzo ciekaw czy ten Niemiec się do mnie odezwie i potwierdzi chęć dokończenia transakcji na obecnych warunkach. Jestem przekonany, że będzie udawać nieżywego. Rozumiem go i nie chcę wymuszać aby oddał mi swoje meble za bezcen. Mam nadzieję, że się odezwie, chociaż mogę się spodziewać finału w postaci milczenia sprzedawcy. Zobaczymy co czas pokarze.

  4. 2006-11-30 Ebay - druga odsłona.
    Wciąż czekam na odzew sprzedawcy, zgodnie z moimi przewidywaniami on wciąż milczy. Postanowiłem podjąć pewne kroki żeby zachęcić go do kontaktu. Napisałem do niego, że rozumiem sytuacje i wiem, że wylicytowana cena jest bardzo niska. Jednak skłonny jestem zapłacić więcej, czekam na jego odpowiedź i propozycje ceny. Ciekawe czy się odezwie i chociaż przeprosi, że wcześniej milczał. Ja przecież w zaistniałej sytuacji nie jestem niczego winien. Aukcja miała charakter otwarty i każdy mógł w niej uczestniczyć. To on zawalił sprawę ustawiając zakończenie aukcji o tak dziwnej porze. Chcę dokończyć transakcje i nawet skłonny jestem zapłacić znacznie więcej niż wynosi cena z licytacji. Jestem gotów przystąpić na prywatne warunki sprzedawcy. Dam dla mojego kontrahenta jeszcze kilka dni na odpowiedź. Jak nie uda się z nim załatwić sprawę "między nami" to zwrócę się o pomoc do adminów Ebay. Niech portal też poniesie odpowiedzialność za to komu udostępnia przestrzeń na swoich stronach.

  5. 2006-12-01
    Nie lubię wieczorów gdy nie mam co robić. Telewizji mi się nie chce oglądać, jakoś w tygodniu nigdy nie patrzę w telewizor. Przy komputerze też za bardzo dzisiaj nie mam pracy. Błąkam się trochę po internecie, przeczytałem wiadomości. Sprawdziłem co w aukcjach piszczy. Nawet pisać mi się za bardzo nie chce. I chyba to widać: wychodzą mi wypociny pozbawione znaczenia i sensu. Zakończę i wstydu sobie oszczędzę.

  6. 2006-12-04 Ebay - trzecia odsłona.
    Wczoraj wieczorem po prawie tygodniowym milczeniu odezwał się Niemiec z aukcji. Nie wiem czy on ma tak duże poczucie humoru, czy też sobie drwi ze mnie. W swoim liście wyjaśnił mi, że meble znajdują się w Hiszpanii, a wcześniej z opisu aukcji wyraźnie było określone, że znajdują się w Niemczech w Bonn. Przy tym poza aukcją zażądał abym mu zapłacił 15000 Eur. Cena ta nawet jak na niemieckie realia jest wzięta z kosmosu. Tego typu przedmioty można tam kupić za 1500 do 2000 Eur. Pomijam już fakt, że w swoim mailu nie wspomniał nawet słowem, że przeprasza za tak długie milczenie. Postanowiłem udzielić mu równie żartobliwej odpowiedzi. W sumie to cała ta sytuacja jest zabawna i groteskowa. Napisałem do niego, że dziękuje za udzieloną mi informacje. I zważywszy na fakt, że po odbiór mebli muszę jechać do Hiszpanii, a nie do Niemiec jak było w opisie aukcji. To uwzględniając koszty podróży mogę mu zapłacić o 100 % więcej niż wynosi cena z licytacji czyli 120 EUR. Cena z licytacji - tu zdradzę wynosiła 58 EUR (niebywały fuks). Napisałem także, że uważam moją propozycje za bardzo rozsądną. Zaznaczyłem, że czekam na jego odpowiedź i pozdrowiłem go serdecznie. Wiem, że i tak nie doprowadzę z nim tej transakcji do końca więc pozwoliłem sobie z niego zadrwić tak jak to on zrobił ze mną. Przy tym będę trochę upierdliwy i napiszę do Ebay prośbę o usunięcie tego delikwenta z systemu ponieważ lekceważy on sobie ogólnie przyjęte reguły. Ja wcześniej pisząc do Niemca drugiego maila zaznaczyłem, że jestem skłonny zapłacić dużo więcej niż wynosi cena z licytacji. Ponieważ rozumiałem, że nie będzie to łatwe żeby sprzedawca się na nią zgodził. Jednak wyobrażałem sobie jakąś rozsądną propozycje w przedziale realnych wartości o których wspominałem powyżej. Niestety rzeczy przybrały taki obrót. Przyznaję jednak, że nie martwi mnie ta sytuacja w żadnym razie. Prawda: miałem wielkiego smaka na te meble i cena była jak ze snu. W tym kontekście cała sprawa jest zabawna i będzie dla mnie źródłem do opowiastek dla znajomych przy piwie. Będę dalej szukał szczęścia na innych aukcjach - cały internet jest otwarty i stwarza codziennie nowe okazje - szkoda tylko, że nie są to okazje tej miary jaką była moja wygrana :-).

  7. 2006-12-19 W zasadzie bez wyraźnego tematu.
    Byłem nieobecny przez około tydzień. W tym czasie przebywałem w Niemczech. W zasadzie to był wyjazd jakich wiele. Jednak muszę opowiedzieć o pewnej rzeczy którą oglądałem w telewizji. Gdy siedziałem wieczorem w hotelu i włączyłem telewizor jeszcze nic nie zapowiadało interesującego programu. Przypadkiem trafiłem na jakiś program reporterów, a że pokazywano w jednym ze spotów zdjęcia z ładnych górskich okolic to zostałem na dłużej. Później gdy się skończył reportaż o górach było najciekawsze. Pokazano relacje z otwarcia supermarketu w Lipsku. Najpierw o poranku spora grupka staczy okupowała wejście do sklepu. Następnie kamera pokazała jak człowiek kierujący ruchem na parkingu powoli zaczyna tracić kontrole nad autami. Zupełnie nie przypominało to typowych obrazków z niemieckich parkingów gdzie wszyscy kulturalnie ustępują sobie miejsca i ułatwiają przejazd. Tu wręcz przeciwnie był chaos i totalny nawał blokujących się wzajemnie samochodów. Ludzie zajeżdżali sobie wolne miejsca - kto pierwszy ten lepszy. Wreszcie wydawać by się mogło moment kulminacyjny. Wielki szturm na drzwi. Odźwierni odrzuceni siłą napierającego tłumu, tumult, zamieszanie i przekleństwa. Tłum się rozlewał niczym lawa miedzy półkami. Strumień lawy zdawał się poszukiwać najciekawszych promocji z niecierpliwością. Czoło fali napierało szybko z ogromną siła na kolejne produkty pochłaniając je niczym plama atramentu w szklance wody. Jednak po pierwszym zatopieniu o dziwo niektóre z półek okazywały się nietknięte. Ludzka fala przeszukiwała w ten sposób całą powierzchnie sklepu w poszukiwaniu PROMOCJI DNIA : odkurzaczy. To co się działo przy dziale odkurzaczy to był moment największego napięcia i szczytowa faza filmu. Ludzie dosłownie wyrywali je sobie z rąk, niektórzy starali się brać po kilka, jedne przytrzymując rękoma inne przydeptując butem. Było pokazane jak jakiś młody mężczyzna o mało nie pobił się ze staruszkiem. Później już napięcie mogło tylko opadać. Co prawda jeszcze przy kasach było widać pewną bojowość. Jednak dominował nastrój dumy u szczęśliwych posiadaczy odkurzaczy z promocji. Było pokazane jak niektórzy z wyrazem triumfu pchają przed sobą po kilka pudełek z wymarzonymi produktami. Dominowały oczywiście odkurzacze. Wiele osób miało ich po kilka sztuk. Co ciekawe większość , zdecydowana większość kupujących to byli emeryci. Jednak człowiek jest silny będąc emerytem. Te kolejki do lekarza gdzie stojąc trzeba się wykazać zdrowiem i porannym wstawaniem. Młody człowiek by tak nie potrafił. Narrator w reportażu starał się snuć różne dywagacje na temat zachowania jego bohaterów. A to, że Niemcy wschodni mają jeszcze w pamięci niedosyt z okresu socjalizmu, a to, że dorabiają sobie do emerytury... Ja w każdym razie byłem ukontentowany, że nie jesteśmy w niczym gorsi od zachodnich europejczyków bo u nas podobne sceny się widzi w telewizji. Poczułem się bardziej zakorzeniony w europejskiej rodzinie. I tą myślą pokrzepiony zasypiałem naprawdę lekko.

  8. 2007-06-12 Sprawdzian
    Byłem ciekaw czy ten blog jeszcze funkcjonuje. No i okazało się, że jeszcze wisi w przestrzeni. Może pora na to nadeszła żeby jeszcze do niego wrócić, a raczej zacząć od nowa. Pozdrawiam

  9. 2007-06-15 Gdzieś poza czasem.
    Ten wieczór był mój. Lubię takie chwile. Usiadłem na rower, było już późno. Jechałem przed siebie zanurzony w ciepłym powietrzu letniej nocy. Mam taką ulubioną swoją drogę za miastem, należy minąć wieś, później jest droga pod górkę, łąki i cisza. Z rzadka przejeżdżają auta jest tylko cisza, często wyłączam światła w rowerze żeby delektować się tym spokojem. Mijam rzeczkę, skręcam w polną drogę wiodącą do opuszczonego młyna. Tam jest drewniany mostek, skręcam w jego kierunku. Siadam na deskach mostu, słucham rzeki, nieraz kładę się na plecach i patrzę w gwiazdy. Mostek prowadzi na łąkę. Czasami na tej łące miejscowy rolnik zostawia pasącego się nocą konia. Lubię tam siedzieć i gdyby nie świadomość, że trzeba wracać do domu to bym został aż do świtu. Powiem szczerze: doskonale tam smakuje piwo, przywożę je nieraz ze sobą. Lubię tam być całkiem sam, siedzieć słuchać rzeki i psów poszczekujących gdzieś w oddali, patrzeć na zwierzaka gryzącego trawę którego zarys ledwie odcina się w ciemności. Ta przemożna cisza i spokój tego miejsca wieczorem nie dadzą się z niczym porównać. Nieraz udaje mi się tak wyjechać za miasto, najciekawsze są wyprawy późną porą. Szczerze to każdemu polecam.

  10. 2007-08-17 Bez tematu.
    Od kilku tygodni bardzo mocno zaangażowaliśmy się z moją żoną w zmianę naszego dotychczasowego życia. Kupujemy dom na wsi i opuszczamy miasto. Spełnia się moje marzenie o którym myślałem w zasadzie od dzieciństwa - zamieszkać na wsi. Moja ukochana się trochę boi ale w sumie obydwoje jesteśmy dobrej myśli. Przed nami przeprowadzka poprzedzona dużym remontem i przebudową naszego nowego domu. Sprawy nabierają coraz większego tępa i to jest rzecz która mnie ostatnio pochłania najbardziej.Niestety pomimo tak dobrych rokowań po drodze wydarzyło się u nas kilka nieszczęść. Trudno jest mi o tym pisać na stronie do której może zajrzeć każdy na świecie. Nie jestem na tyle otwarty żeby wdawać się w szczegóły, mogę powiedzieć jedynie, że pomimo radości którą powinniśmy czerpać z życia jest nam bardzo ciężko. Może dla tego oboje staramy się bardzo być pochłonięci naszym nowym zadaniem. Myślę, że pracując wspólnie wzajemnie się wspieramy i jednocześnie możemy odwrócić myśli od przykrych spraw.

  11. 2007-08-30 Wieczór
    The Man with the Bowler Hat - tak zaczęło się moje zainteresowanie blogami. Sam niestety nie dysponuję takim polotem w pisaniu - szkoda.Dzisiaj, może z przerwami sam próbuję coś pisać, może mniej udolnie od Ovidiusa. Postanowiłem jednak to ciągnąć ponieważ daje mi to możność odreagowania codzienności. Piszę trochę na siłę i to widać, a to dlatego, że moje pisanie wynika raczej z konieczności którą sam sobie narzuciłem. Może żeby nadać jakiś rytm dla upływającego czasu, robić coś miarowego. Niestety codziennie muszę się zmagać z chaosem. I chyba jak wiele osób szukam przestrzeni w której będę mógł się łatwiej odnaleźć. Pisanie bloga jest chyba najłatwiejsze ponieważ można to robić o każdej porze bez względu na pogodę. W przeciwieństwie do jazdy rowerem która jest zależna od aury i nie każdy czas się na nią nadaje. A muszę tu szczerze przyznać, że jazdę na rowerze bardzo lubię. Żeby nadać jakieś głębsze znaczenie mojemu pisaniu otworzę nowy wątek i napisze coś o domu na wsi nad którym pracujemy. Ale to następnym razem.

  12. 2008-05-07
    Wciąż żyję i mam się dobrze. Udało się mi z żoną wprowadzić do naszego domu. Czeka nas co prawda jeszcze wiele pracy jednak jest fajnie być na swoim. Moja kobieta trochę narzeka, że to wieś i odludzie, że nie ma znajomych w okolicy. Ale ogólnie to chyba też się cieszy, ja w każdym razie bardzo.

  13. 2009-02-04 Bociany - 31.01.2009, pierwsze w tym roku.
    Podczas ostatniego mojego wyjazdu do Niemiec udało mi się zobaczyć pierwsze w tym roku bociany koło Hannoveru w okolicy miejscowości Bad Nendorf.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz